Wpisy archiwalne w kategorii

Powyżej 100 km

Dystans całkowity:7867.27 km (w terenie 1461.86 km; 18.58%)
Czas w ruchu:315:29
Średnia prędkość:24.62 km/h
Maksymalna prędkość:76.00 km/h
Suma podjazdów:4107 m
Maks. tętno średnie:142 (72 %)
Suma kalorii:17881 kcal
Liczba aktywności:48
Średnio na aktywność:163.90 km i 6h 42m
Więcej statystyk

Regeneracja według Raptora

Niedziela, 20 maja 2012 · Komentarze(0)
Rano ustawka z miszczem. Rap, Tiesto i Miasto to prosty sposób na zajebisty trening interwałowy. Mając 60km na liczniku postanowiłem odbić na Gliwice i każdy poleciał już swoim tempem. Jak zobaczyłem średnią to się przestraszyłem i zdecydowałem się na obniżenie tempa, żeby nie zawstydzać społeczeństwa. A prawdą jest, że jak dojeżdżałem do Zabrza to tak mnie odcięło, że ost. 5km ulicą Wolności jechałem 15km/h. Nie dało się, normalnie się już nie dało... ;)

Ósemka

Czwartek, 17 maja 2012 · Komentarze(2)
Celem dzisiejszej ciułanki było ogólne wkręcenie się z nadzieją, że jutro będzie czas i możliwość na coś mocniejszego. Kierunek obrałem - wypizdów. Celowo jechałem na północny zachód z wiatrem w twarz do oporu. Szlag trafił mnie dopiero w Dobrodzieniu, skąd wziąłem nawrót szerokim łukiem, spojrzałem na średnią - mhm, ledwo 28 i w długą. Warto było mulić te parę godzin pod prąd, bo powrót z wiatrem był miodny :] Do domu przekręciłem 2 razy korbą, no może 3. Na miejsce dotarłem w 3h, zaś droga powrotna wyniosła tylko 2. Ten bilans już coś mówi na temat siły wiatru :D

Katowice - Hel i kac moralny

Sobota, 12 maja 2012 · Komentarze(7)
W Katowicach pod Spodkiem spotykamy się o 15:00. Na miejsce docieram 5 minut po czasie z małymi przygodami po drodze... Chwilę później ruszamy jedenastoosobowym peletonem. Lecimy przez: Bytom - Olesno - w Wieluniu krótka przerwa, uzupełnienie bidonów. Dalej: Sieradz (kolejna, planowana przerwa). Średnia cały czas rośnie, jedziemy przez: Turek - Koło (tu dołącza do nas Mad) - Włocławek i przerwa na której dołącza do nas Łukasz i Waxmund, który przyjechał z Warszawy. Na liczniku 340km, średnia 33.8km/h. Do tej pory atmosfera była doskonała, wszyscy trzymali równe tempo. A po przerwie... Zaczął się koszmar. Deszcz, wiatr, tranzytówka, chwilę później wypadek w peletonie. Mad zalicza wywrotkę wjeżdżając w koleinę i wypada na sąsiedni pas, gdzie mało nie doszło do kolizji z samochodem. Czołówka nie widzi co się dzieje i lecą dalej. Tempo gwałtownie spadło, większość powoli miała dosyć, momentami emocje biorą górę i wylewamy z deszczem frustrację. Około 4 nad ranem, 30km przed Toruniem wszyscy robimy przerwę na stacji, żeby ustalić co dalej. Cali przemoczeni, robimy małe zamieszanie wywalając regał z gazetami :D To była dosłownie chwilowa poprawa nastrojów bo decydujemy, że jeśli pogoda się nie zmieni, wsiadamy w pociąg w Toruniu i lecimy nim do Trójmiasta. Jedziemy! Przed nami około godzina drogi. Było tylko gorzej ;) Zaczął się ulewny deszcz i silny wiatr, a sam start ze stacji był dla ns wszystkich wielkim szokiem. Ostatnio tak zimno było mi na Mazovi 24h. 10*C, całkowicie przemoczeni, jadąc pod wiatr, kurczowo trzymaliśmy kierownicę i próbowaliśmy się rozgrzać. Najdłuższa godzina w życiu. W końcu docieramy na dworzec, gdzie Kurier rzuca: "Kto jedzie dalej ?" Zebrała się piątka wariatów, w tym: Wilk i Wax. Reszta miała kompletnie dosyć, najbardziej doskwierało nam wyziębienie. Sam miałem gołe nogi i bolały mnie kolana. Po 10 rano dojeżdżamy pociągiem do Malborka, skąd przesiadamy się na kolejny do Gdyni, a stąd już rowerem około 60km do celu. Tu także dzielimy się na grupy. Raptor, Ficek, Tadek i ja lecimy rowerem, a pozostała trójka jedzie dalej pociągiem. Pogoda o tyle lepsza, że nie padało i asfalt był suchy, za to wiało niesamowicie z zachodu. Rowery same uciekały na pobocze. Gdzieś we Władysławowie odrywa się od nas Tadek i leci spokojnie swoim tempem. Piotrek podkręca średnią i w trójkę docieramy do Jastarni zmęczeni i głodni ale szczęśliwi :) Pogoda cholernie nam nie dopisała. Na miejscu nawet nie usiedliśmy całą ekipą coby pogadać i powspominać. Każdy miał dosyć i było nam zimno. Szampan wrócił z nami do domu. I w związku z takową porażką już planujemy powtórkę. Wielkie gratulację dla Wszystkich, którzy przejechali cały dystans. Kurier, Wilk chapeau bas! Ktoś jeszcze dał radę ?

Ekipa Kato - Hel '12 © Jedris

Lasy Murckowskie

Niedziela, 6 maja 2012 · Komentarze(0)
Terenowo z Raptorem. Noga zdecydowanie nie podała. Z kolei Piotrek po regeneracji leciał jak poparzony. No ale, nowe tereny poznane, kilka podjazdów na hałdy zaliczonych, ogólnie świetne miejsce do treningu, duży obszar, więc za szybko się nie znudzi. Po powrocie do domu - nokaut. 3h snu, jutro regen!

Równica

Środa, 2 maja 2012 · Komentarze(0)
Jest moc! Po wczorajszym mieleniu w pocie czoła, dziś przyszedł czas na intensywniejszą jazdę. Ruszyliśmy z Fickiem z Łodygowic, podjeżdżając pod Salmopol, Zamkową, gdzie znajduje się rezydencja prezydenta w Wiśle i dalej do Ustronia gdzie się rozstaliśmy. Czułem się dobrze i postanowiłem podjechać Równicę. Michał dzięki za batona energetycznego :D To był najlepszy podjazd całego wyjazdu w góry. Równe tempo z dobrą średnią. Motywacja poskutkowała rekordem prędkości. Dokładnie 76km/h. Tego dnia czterokrotnie przekroczyłem 70tkę. Wróciłem tą samą trasą, czyli dziś pękło 5 większych podjazdów przy wysokiej średniej. Po powrocie czułem się w formie i miałem ochotę lecieć dalej ale zapomnieliśmy zabrać ze sobą ciężarówki jedzenia i musiałem dać odpocząć mięśniom ;)

Ka-Bum

Niedziela, 18 marca 2012 · Komentarze(4)
Czyli maraton Miechowski 10h

Godzina 3:52. Jest niedzielny środek nocy. Stoi na de mną Raptor i pyta "Wysłać ci wiadomość jak już dojedziemy do mety?" Skuteczna pobudka pomyślałem, a potem obudziłem się w Miechowie przed 6 rano.
5*C, do startu nieco ponad godzinę. Spory zapas czasowy wykorzystaliśmy na... właściwie to co my robiliśmy przez tą godzinę..!? Wystartowaliśmy spóźnieni kwadrans po 7. Szczerze myślałem, że robimy kółko rozgrzewające. Raptor z Fickiem i Kubą od razu pompa pod górę a ja z Szymonem zaczęliśmy wyharkiwać sople z nosa. Po pierwszym kółku wpiąłem dopiero licznik i oderwałem się od Szymona bo zamarzałem. W końcu doczekałem się ucieczki i trzymałem się jej przez 4 kolejne kółka. Prawdopodobnie po kolejnym wyplułbym płuca, więc spasowałem. Dojechałem Szymona i lecieliśmy razem ok 10 kółek, później dziwnie został na podjeździe. Jak się okazało, pękła mu linka tylnej przerzutki. Wiedziałem, że do końca nie będę miał z kim współpracować.
Miałem ze sobą tylko jeden bidon i na kolejnym 'dublu' Rap odstąpił mi swój i to pełny. Ja nie wiem jak można machnąć 7 dych na trzech łykach i jechać dalej ale dzięki stary! :D W między czasie jadłem niezastąpione bułki z pasztetem i batony. Po 5h były tak niedobre, że wkładałem je bezpośrednio do gardła
żeby nie czuć smaku. Później przerwa na żurek i czas odpalić mp3. Wtedy poczułem przypływ mocy. Znowu trzymałem się grupy lidera i przejechałem tak kolejne 4 kółka pasując na podjeździe. Szkoda było się zakwaszać na pozostałe 5h, to zdecydowanie jeszcze nie moje tempo. Od tej pory wiozłem się do samej mety robiąc jeszcze jedną krótką przerwę na 'mega żurek' i uzupełnienie bidonów.
W ten sposób zrobiłem 88-89 okrążeń. Powstał drobny problem w wyniku różnicy 50m na jednym kółku, więc nie wiem dokładnie. Wiem natomiast, że przejechany dystans pozwolił mi uplasować się zaraz za Fickiem i Raptorem, więc nieoficjalnie ogarnęliśmy pudło.

Strzelce Opolskie

Sobota, 20 sierpnia 2011 · Komentarze(1)
Do babci na obiad, potem rower, później do babci na kolacje :D Normalnie żyć nie umierać. Pogoda idealna to poleciałem w Opolskie. Jeszcze jakby mi ktoś jedzenie dowoził to nie schodziłbym dzisiaj z roweru do rana.


Ratusz na Rynku w Strzelcach.
Ratusz w Strzelcach © Jedris


Od rynku do Toszka leci się cały czas z górki. 14km w 25 min :)