SC Baltic Sea - Dzień 3#

Piątek, 5 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
Kontynuacja

Wczoraj o godzinie 18 ruszyliśmy z naszego "miękkiego" lasu. Noc była dla nas orzeźwiająca po całym dniu upałów. Jechało się doskonale przez najbliższe 6h aż do Sieradza, gdzie zatrzymaliśmy się w centrum na chwilę odpocząć. Zimno zaczynało sprawiać mi ból, poczułem wyczerpanie. Zacząłem trzecią dobę a przez 2 dni spałem łącznie 5h. Nie mogłem sobie wyobrazić co będzie dzisiaj w dzień bo sen planujemy dopiero za Bydgoszczą, czyli za jakieś dobre 20h.

Zaczynałem umierać na ławce :D Nagle Paweł wyhaczył Caffe Club Las Vegas, takie pseudo kasyno otwarte 24h i wszedł do środka szukać cywilizacji. Nagle wybiega z informacją że Pani się zgodziła i możemy wejść z rowerami :D Super to się zagrzejemy chwilę. Chwila trochę się przedłużyła bo spędziliśmy tam dwie godziny ;] Przynajmniej trochę odpoczęliśmy (psychicznie), wypiliśmy herbatę, kawę, zjedliśmy ciastka i ogólnie to wszystko było takie niezwykłe bo na granicy świadomości. W dzień normalnie na pewno nie odwiedziłbym takiego miejsca. A tak poznaliśmy mentalność hazardzistów. Śmieszni ludzie. Pani Adze dziękujemy i spadamy. Czeka nas jeszcze długa droga. Reset licznika i od drugiej z Sieradza napieraliśmy w stronę Bydgoszczy.

Dzisiejszy dzień nie był bogaty w zdjęcia ale siła wyższa zadziałała. Ja traciłem świadomość na kierownicy :D Nie zamykałem oczu a film sam się urywał. Ten poranny pokaz slajdów skończył się dopiero w... nie pamiętam gdzie. Nic nie pamiętam, wiem że jechałem. Zatrzymaliśmy się "gdzieś" o 6 rano przed spożywczym żeby kupić żarcie i napoje. Po godzinie zaczynałem dochodzić do siebie i znowu poczułem przypływ mocy a zmęczenie zupełnie zniknęło.

Na zdjęciu mój życiowy kryzys. Dopiero teraz widzę jak smaruje kanapki :D Ledwie co pamiętam.
"Gdzieś" na śniadaniu © Jedris


Już kozak. Wróciłem do żywych i znowu mi się chciało. Pasztet rządzi!
W drodze do Bydgoszczy © Jedris


Większe miejscowości: Warta, Turek, Cholerny Koniin, Ślesin, Strzelno, Nowa Wieś Wielka, Bydgoszcz, Gruczno.

Czemu cholerny Konin ? To kolejne miasto w którym zgubiliśmy drogę ale tak zabłądziliśmy że godzina poleciała ot tak. Oj byłem bardzo zdenerwowany ale to nie koniec :D To zmęczenie zaczęło rodzić we mnie dziką małpę :x W Bydgoszczy dojechaliśmy do drogi ekspresowej gdzie był zakaz rowerów. Ekslodowałem, psychicznie byłem rozdarty na kawałki, już mieliśmy być 2h u celu a przed nami jeszcze 50km. Litości. Następne 2h nie były miłe i miałem bardzo pesymistyczne podejście do całego wyjazdu.

Na szczęście wszystko się zmieniło. Motywacja gwałtownie rosła kiedy dojechaliśmy do Gruczna, spotkałem się z ciocią, spojrzałem na mapę, zjadłem porządną ciepłą kolację, wziąłem prysznic i wyspałem się. Morale skoczyło mi o 300%

Etap II Rzut oka na mapę. Nooo! Wreszcie coś się poruszyło :D Stąd już tylko 150 do 3Miasta.
Ciocia z Redbikiem planują dalszą trasę. © Jedris



Solidny odpoczynek w Grucznie u cioci Krysi był ukoronowaniem dystansu i nagrodą za wytrzymanie tylu godzin w siodle :)
Do Gruczna dotarliśmy o godzinie 18 a więc minęły 24h od momentu kiedy wyruszyliśmy z "miękkiego lasu". Zrobiliśmy w ciągu dnia ponad 400km.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa lasie

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]