Fatal Crash...

Środa, 29 czerwca 2011 · Komentarze(6)
Kategoria 25-50 km, Wypad, Zdjęcia
Można być ostrożnym ale nigdy pewnym, że nic się nie stanie. Trochę pesymistycznie ale taka prawda.
Porozbijałem się niesamowicie i to w dość nietypowych okolicznościach.

To miała być spokojna wycieczka, na którą zdecydowaliśmy się z Kejt i Pawłem w związku z idealną pogodą. Ciepła noc, wakacje, czyli tak jak lubimy.
Obraliśmy sobie jako cel las Maciejowski i cały trip skończył się już na ul.Gdańskiej.

Prosty odcinek, gładki asfalt, rower w pełni sprawny, ja nie przygotowany na nic zaskakującego, spokojnie rejestruje 43km/h i nagle znikam w poboczu. Najpierw odbijając się jak piłka barkiem i kręgosłupem o asfalt, kończąc efektownym podwójnym tulupem.
Pierwsze co wykrzyczałem to: "Rower cały !?" następnie, "Żeby noga była cała, ŻE BY NO GA BY ŁA CA ŁA!!" i kończąc na "Jak to się k... stało ????????"
Jak już wspomniałem o nodze, to ona właśnie sprawiała mi największy, przeszywający ból (myślałem że urodze!). Kejt z Dudzikiem czuwali nade mną. W między czasie Paweł zorientował się co było przyczyną wypadku.

Te nietypowe okoliczności to pęknięta szprycha (od piasty!) w przednim kole, która uderzyła w pozostałe sześć wykrzywiając koło do tego stopnia, że wypadłem ze swojego toru jazdy... nie miałem szans.

Zaraz po minucie jak przeszła mi największa gehenna poczułem się lekko, jakbym zaczął odpływać :) i w jednym momencie ogłuszyło mnie całkowicie i straciłem obraz przed oczami.
Trwało to może minutę, zabroniłem dzwonić na pogotowie i podrzuciłem nr tel dziadka, który mieszka w pobliżu. Stwierdziłem, że nic mi nie jest, był to chwilowy szok. Pozbierałem się, wskoczyłem na rower i dojechałem na miejsce ale najpierw zobaczyłem to:

Przypalony token © Jedris


Nowe motywy - rasowe © Jedris


Sprawczyni całego zajścia © Jedris


Słynna już "eska" © Jedris


Po tym wszystkim zastanawiałem się nad jednym! Gdzie ja głowę schowałem lecąc i poniewierając ciało przez 20 metrów ? To jedyna część ciała, która nie ucierpiała :] Awsome :D
Teraz jestem "poskładany", jadę na ketonalu i regeneruję się do weekendu. Nic mnie nie zatrzyma przed moim najważniejszym wyścigiem.

Komentarze (6)

Taki ze mnie mistrz, że lewą nogą przejadę cały maraton :D
Dzięki za miłe słowa. Odnowa i regeneracja będzie błyskawiczna, obiecuję :D

Jedris 19:46 środa, 29 czerwca 2011

Mistrzu, doprowadzaj siebie i rower do porządku i jedziemy :D jak coś to Ficuś ze mną weźmiemy więcej zmian :)

Pozdrower :)

raptor 19:37 środa, 29 czerwca 2011

Dobrze, że nic poważniejszego się nie stało. Szybkiego powrotu do formy !!!

piootrj 19:15 środa, 29 czerwca 2011

No to ładna niespodzianka podczas jazdy. Podczas gleby organizm działa odruchowo i sami nie wiemy jak, ale lądujemy z jak najmniejszym uszczerbkiem- czasem tylko się nie uda.

miciu22 19:03 środa, 29 czerwca 2011

Dzięki. To naprawdę pechowy przypadek ale miałem naprawdę dużo szczęścia, że skończyło się jedynie na obtarciach. Prawa noga jest lekko zwichnięta ale opuchlizna zaczyna schodzić, więc jestem dobrej myśli i jutro przygotuję rower do wyjazdu na Mazovię.

Pozdrowienia ;)

Jedris 18:44 środa, 29 czerwca 2011

No no. Pech to pech. Uważaj na siebie. Pozdro

matajsenPL 18:26 środa, 29 czerwca 2011
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa jaduz

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]