Roweru i mnie. Górka na Kokota i podjazd x2. Na Dołku Pit-line Cube - Centrowanie tylnego koła, skręcanie zjechanych konusów na najmniejszy możliwy luz przy zachowaniu niskich oporów, czyszczenie napędu, ustawianie adapterów (znienawidzone) i ogólne czyszczenie. Rower gotowy na zawody ?
Kokota, podjazd x3. Myślałem, że płuca wypluje ! Ale znowu poczułem jak pracują mięśnie w nogach. Kręciło się ciężko i nie panowałem nad kaszlem ale ten dzień był mi potrzebny. W domu byłem wykończony... obudziłem się o pierwszej. Szybko ogarnąłem co się dzieje i ponownie zasnąłem, co z tego że w ubraniach z rowerem i błotem. Wyspałem się i z gardłem lepiej!
Choroba wyeliminowała mnie z kanonu życia, rower też ucierpiał. Po tej epokowej dekadzie poskładałem rower i to było straszne. Luzy w kołach i tył scentrowany tak że tarcza wygina się przy obrotach przez co zostałem bez hamulca do soboty. Z ramy wylała się woda (reszta pewnie już dojrzała) powróciło stukanie w ramie i ta felerna korba, która rozkręca się co 50km. Sam czuje się gorzej, kaszel mnie męczy, zapalenie zatok i muszę zdobyć moje stożki pod łożyska. Co zrobić ? Pojechałem na wywiad. Usłyszałem że nie sprowadzają części zamiennych shitmano. W pierwszej kolejności pomyślałem o mavicach. Wracając na ziemię ustaliłem, że nie ustępuję. Znalazłem wreszcie sensownych ludzi. Bike Alterier Gliwice. Sympatyczna i komunikatywna obsługa. Swoje konusy dostanę ale pod koniec października. Shitmano kończy sezon i ma ograniczony eksport towaru. Już na luzie bez t.hamulca wracałem do domu i po drodze wpadłem na Waryniol umówić się na sobotę i ogarnięcie mojego roweru. Dostałem Supradyn i na dopalaczach po ciężko strawnej kolacji wracałem do doma.
Dzień zjebał mi pewien pan z pewnego roweru gdzie pewnie długo nie zajrzę. Nazwa ulicy, na której się znajduje przypomina miejsce, które omija się szerokim łukiem. Aha i jutro zachoruję (nie przewiduję przyszłości ale uzupełniam notki raz na 10 dni) Można by stwierdzić że to przeznaczenie. Jeszcze tego dnia do reszty posypał mi się rower i wieczorem wyjąłem ślicznego gwoździa z opony przy okazji znajdując jeszcze jedną dziurę (boczne rozdarcie)
Nic nie jest wstanie przebić dzisiejszej wiadomości o Mistrzostwie Świata naszego Majkuna ale sam zdobyłem się na jakieś mistrzostwo w swojej klasie. Spotkałem się z trenerem Danielem P. i przymierzam się do członkostwa w Klubie Body Airco. Najpierw wszystkie badania wydolnościowe, a później tylko formalności. Jestem pozytywnie nastawiony. Już dziś dostałem wycisk i to mnie nakręca. Jedna wywrotka na zjeździe, skończyło się dosyć szczęśliwie. Ucierpiało tylko pęknięte siodełko. Treningowa pętla "Dorotka" w czasie 16:05. Słabo, ale to tylko punkt odniesienia na przyszły sezon.
Wrzesień, czuć jesień. Zimno w cholere i sprzęt nie dobrzeje. Jutro gruntowny skan Cubsona, zostały dwa dni do grubego balona. Pojechałem na Waryniol ustalić szczegóły, no i od jutra zaczynam remont mojej kupy złomu i gruzu góry.
Spotkanie na słonecznej i w drogę, po sklepach biurowych. Po drodze spotkaliśmy Adasia i ledwie zdążyliśmy do "Rapida". W szkole po pierwszym dniu od razu da się odczuć wrzesień i nielubiany początek . Zdążyłem już zdobyć tytuł gwiazdy klasowej, o.B. mnie kocha... Sposób na chwilowe oderwanie się od speakera. Później spotkanie z Pawłem. Jazda bardziej interwałowa, kilka mocniejszych zmian. Mały pościg i droga do Bytomia zobaczyć rynek.
Amator bigosu. Gość, który nie potrafi jeździć prosto. Żywi się bananami i colą. Nie goli nóg i mówią do niego Jędris, zamiast JEDRIS!!
Sam o sobie ? "Jeżdżę wyczynowo bez ograniczeń, eksploracyjnie dla nowych terenów oraz z przyjemności i ciągłego sprawdzania swoich możliwości". Bonq