Wpisy archiwalne w kategorii

Zdjęcia

Dystans całkowity:4328.94 km (w terenie 981.28 km; 22.67%)
Czas w ruchu:193:55
Średnia prędkość:22.32 km/h
Maksymalna prędkość:61.65 km/h
Suma podjazdów:7557 m
Maks. tętno maksymalne:197 (100 %)
Maks. tętno średnie:178 (90 %)
Suma kalorii:28205 kcal
Liczba aktywności:65
Średnio na aktywność:66.60 km i 2h 59m
Więcej statystyk

Technicznie

Środa, 23 marca 2011 · Komentarze(8)
Sezon oficjalnie uważam za rozpoczęty! Chociaż dla mnie trwa on cały rok, dzisiaj znalazłem dowód dla tych, którzy przespali zimę. Wiosna na horyzoncie a ja kończę przygotowania roweru do startów.
Przebiśniegi © Jedris


Zastanawiałem się czy warto robić hałas bo to tylko podejrzenia, ale a nuż może to się komuś przydać.
Szczególnie moją uwagę zwrócił dzisiaj rower marki GT bodaj Sanction (biała rama, amor rs lyrik lub revelation - czarny) a jeszcze bardziej typ, który go ujeżdżał.
Miał na sobie glany, bojówki, bufiastą zimową kurtkę i czapkę z daszkiem. No co jak co ale, który biker uprawia sporty ekstremalne w stroju, w którym zgrzeje się jak świnia ? Nie neguję nikogo za swój styl bo sam używam roweru w różnych użytkowych celach, ale jego sposób jazdy przesądził o moich przypuszczeniach. Przypominał takiego amatora co ma szeroko rozstawione kolana i pedałuje piętami. Rower jest kosztowny a gość pod żadnym względem do niego nie pasował. Naprawdę niepokojący obrazek, może się mylę ale tyle teraz słychać o kradzieżach.

Dzisiaj po zajęciach wziąłem się za smarowanie łożysk, póżniej hamulce i ustawienie klocków. Po zmianie kierownicy znowu biegi się rozregulowały. No właśnie! Jazda z prostą kierownicą to ogromna różnica, wydaje mi się bardziej dynamiczna i zwrotna, to duży plus ale miną ze 2 maratony za nim się przyzwyczaję. Dopiero przyswoiłem siodełko...
Po obiedzie odebrałem oponki, a jutro kupię ostanie pierdółki i rower gotowy!
Oponki Schwalbe © Jedris


Ciekawe jaką pogodę zaserwuje nam w weekend prowadzący ? Dzisiaj słonecznie ale chłodno. Zmarzłem. Skoro po burzy zawsze wychodzi słońce, a ja słyszę już grzmoty, to chyba mogę spodziewać się happy end`u ?

Marcowe roztopy

Niedziela, 20 marca 2011 · Komentarze(1)
Ni to mrozy, ni upały, jedno wielkie bagno z wiatrem i deszczem. Jakby inaczej, słońce pokazało się kiedy już kończyłem trening, za co serdeczne dzięki temu, kto dał prawo do przesady. To osrane powietrze też musi się tak szybko ruszać w poziomie ? I tak jestem przeziębiony co mi zrobi lekki wiaterek. Jak za tydzień będzie podobna pogoda to ze złości zrobię!....smutną minkę.
I tu nie chodzi nawet o to czy się gniewam. Nie gniewam się...ja tylko czuję się jak oszukane dziecko, któremu obiecali lizaka, a potem mu go pokazali i powiedzieli że nigdy go niedostanie. Marzec jest do dupy - 4 pory roku z bonusem.
W razie gdybyś myślał że Twój dół nie może być już głębszy Markowski rzuca Nam łopatę i mówi. "10 kaw działa jak kreska kokainy".

Jak to zobaczyłem, mięsem przestałem rzucać dopiero w domu.
Marcowe niezdecydowanie © Jedris


90% moich problemów rozwiązuje google, pozostałe 10 wódka ale zabronili mi chlać, a ja głupi trzymam te smycz bo ślepo wierzę, że warto.
Pewnie w tej chwili 14755398 ludzi na świecie , ucieka przed czymś, panicznie się tego bojąc. 17574230 ludzi, płacze przez wspomnienia. 2386925 jest chora na miłość. A ja, wyłożyłem nogi na biurko, smakuje gawitha i na wszystko mam wyjebane.

Trening życia

Piątek, 18 marca 2011 · Komentarze(0)
Zwyczajne wyjście na trening skończyło się hipotermią. Jak widać jeszcze żyje, a jak to zrobiłem ?

Wyszedłem na rower przy mżawce. Wiedziałem że zmoknę i będzie nieprzyjemnie ale dobrze jest ćwiczyć w każdych warunkach bo nigdy nie wiadomo co zaskoczy w sezonie startowym. 5 min później lunęło. Przemokłem całkowicie. Kolejne dziesięć minut przyniosło grad i śnieg, który utrzymał się do końca. Za nim się rozgrzałem, mokre nogawki, buty i rękawiczki przylegające do skóry, powodowały ból i pieczenie. Przez następne 30 min jeździłem rozgrzany i wydawało mi się że już jest dobrze a nie wiedziałem jak bardzo sobie szkodzę. Ostatnie 15 minut to walka z bólem, dreszcze a na finiszu zesztywniałe mięśnie i brak wrażliwości na bodźce.

W domu miałem odczucie odrywania żywcem paznokci. Z głową i rękami w ręczniku poczułem dużą, wielką! Ulgę. Wypiłem gorący rosół, wziąłem ciepła kąpiel, przedawkowałem witaminę C i dopiero zobaczyłem jak wyglądają moje palce!

Sine palce © Jedris
Zdjęcie nie oddaje tego sinego koloru, palce wyglądają strasznie.

Teraz kiedy to pisze i dochodzę do siebie, czuje się fatalnie. Skóra zaczyna nabierać koloru i temperatury a ja czuję wewnętrzne palenie - najgorzej w nogach.

Co z tą pogodą ? © Jedris

W ciągu 20 minut wiatr zamienił się w mżawkę, deszcz, grad a skończył na śniegu.

W razie jakbym umarł muszę nadmienić że dzień nie był stracony! W szkole odegraliśmy w naszym 3 osobowym składzie [Arnold, Hugo, Andre] kultowy numer metallici - nothing else matters. Różnie mnie chrzczono. Od przyciskowego po menagera.
Początek to wielka nerwówka bo wcześniejszy numer został odwołany i mieliśmy przedwczesne wyjście. Zapanowała taka dziwna konstelacja. Początkowo zaciekawienie a po 5 minutach znudzenie pogrzebowym nastrojem.
Z tego stanu wyrwał ich Hugo. Wszyscy zapamiętają moment kiedy pod koniec refrenu pociągnął "And I knooow!" i podbicie Adama solówką z moją małą pomocą ręki na przesterze. No klasa sama w sobie. Chyba wszyscy poczuli dreszcze. Nam wystarczył aplauz, krzyki i brawa. To było coś! Mniej więcej tak to leciało: (tylko bez perki)

Szybko, szybciej

Sobota, 12 marca 2011 · Komentarze(1)
Nie mogło być inaczej. Oczywiście zaspałem. Na szybko zdążyłem zjeść płatki z jogurtem i pojechałem na AK. Po rozebraniu piasty okazało się że dostałem złe konusy. Wziąłem rezerwowy rower i pojechałem do GL wymienić komplet. Na miejscu kolejna niespodzianka. Nie mam portfela, czyli ani paragonu na reklamację, ani pieniędzy. Zostawiłem coś pod zastaw. To coś nie jest moje. Mało tego, jak wróciłem zaczęły się kłopoty ze składaniem i kiedy już wreszcie się z tym uporaliśmy, z powrotem na miejscu byłem dopiero po 14. Rzeczy nie odebrałem i muszę czekać do poniedziałku. Mam nadzieję że nie będzie problemów ale to nie ja pomyliłem konusy...

Tak to powinno wyglądać
nowe konusy ©


A tak to wygląda kiedy Jedris trzyma kierownice
staram się jak mogę... ©

Drobna zmiana i na trening.

Piątek, 11 marca 2011 · Komentarze(0)
Dzisiaj musiałem zmienić łańcuch na nowy. 300km poleciało błyskawicznie. Położyłem równolegle oba łańcuchy i porównałem rozciągnięcie. Jest prawie zerowe. Długość łańcucha (52 ogniwa) wyciągnęła się o 0,05mm, oby tak dalej!

Jutro postaram się założyć na piasty nowe konusy a już niedługo koniecznie trzeba będzie zajrzeć do amora bo zaczyna się dławić błotem.

Skuwanie łańcucha z nowym pinem. Najtrudniejsze w całej operacji było jego ułamanie.
skwanie łańcucha © Jedris


Najpierw jednak przed zabiegiem należy się przygotować w odpowiednie narzędzia. Nowy łańcuch, skuwacz, pin i rękawiczki żeby nie pobrudzić.... paznokci.
Przygotowanie do wymiany łańcucha © Jedris

Ciąg dalszy zakupów

Środa, 9 marca 2011 · Komentarze(1)
Cały rok ciułanki, żeby przed sezonem zatracić się w sklepach rowerowych.
To już 7 tysięcy Cubowi strzeliło. Należy mu się odświeżenie.
Dzisiaj trasa do Gliwic przez Maciejów. Błota w lesie co raz mniej a to dobry znak bo już mnie znudziły się asfalty. Z powrotem przez zakorkowane centrum i manewrowanie między samochodami. Dodatkowo zadzwonił kurier że czeka już na mnie. Powrót na dopingu bo zaskoczony byłem tak szybką dostawą. W poniedziałek zamówiłem, dzisiaj odebrałem.

Jeszcze tylko kilka kosmetycznych poprawek i myślę że pod koniec marca ukaże drugą generację Jacobsa. W tym roku poprzestałem tylko na niezbędnych częściach i wymianie tych w tragicznym stanie. A dzisiaj taki prezencik sprawił mi kurier. Czemu białe ? Bo to jedyny słuszny kolor. Stare siodełko ma ułamany nos i startą skórę do białego, wygląda gorzej jak wycieraczka.
nowe krzesło © Jedris

W ostatniej chwili

Wtorek, 8 marca 2011 · Komentarze(4)
To bardzo w naszym stylu, żeby zawsze stworzyć aurę (nie)spokoju. Tym razem spieszyliśmy na drugi koniec Gliwic, żeby odebrać zamówione liczniki.
Czas wyliczony z rezerwą. Redziu zaliczył kilka minut poślizgu i mentalnie szykowałem się do szybszej jazdy.
[Wybaczam Ci stary].
Faceci też miewają wahania nastroju..
5 minut dalej w trasie dowiaduje się że Paweł nie ma ze sobą pieniędzy.
[Stary nienawidzę Cię!]
To było niczym liść z otwartej ręki. Ja nie miałem wystarczająco kasy na parę, więc szybki powrót na koper do domu, potem do bankomatu.
Rzut oka na zegarek.
16:11!!
Rowerowy do 17:00 w Gliwicach na Daszyńskiego przy autostradzie!! Zaczęliśmy drzeć co sił w nogach, częste zmiany przez wiatr, olewanie świateł, jazda pod prąd, skrzyżowania po przekątnej... Czego się nie robi żeby wypaść słownym w oczach sprzedawcy.
Tak naprawdę nie mogłem się doczekać nowego licznika. Dziadziuś smarcik w końcu przechodzi na zasłużoną emeryturę.
Ostatecznie nikogo nie potrąciliśmy, sami też żyjemy, a na miejscu stawiliśmy się 16:57 :)

"Kiedyś, gdy będę już za stary by handlować na Allegro , zasiądę przy kominku , zapale fajkę i opowiem wnukom o aukcji z Tym Człowiekiem !
To Lśniący Diament wśród allegrowiczów ! GORĄCO POLECAM :)"

Btw. Wydaje mi się że kupiliśmy sigme1609 w najtańszej cenie rynkowej.

Nowy licznik © Jedris


Wiem że wygląda obskurnie zjawiskowo ale gdy powiem że przeżył ze mną 11 lat robi wrażenie. Pełny szacun i żal mnie ogarnia ale muszę go wypierdolić!
Nie! Oczywiście że go zatrzymam, żal mi go ale po ostatnim upadku muszę za każdym razem zgadywać przejechany dystans.

Stary wysłużony smart © Jedris


Przy okazji pochwale się nowymi "lampeczkami", a jeśli o mnie chodzi i mój stosunek do świateł, to już wyczyn. Kupiłem komplet żelków z meridy w kształcie plemników i generalnie ich celem jest to, żebym był widoczny ale wbrew temu jak wyglądają świecą całkiem przyzwoicie.

Żelki Meridki © Jedris


Na razie dziękuję, czas wymienić teraz konusy w piastach.

Serce mi eksplodowało

Sobota, 5 marca 2011 · Komentarze(3)
Z Redem atakowaliśmy dzisiaj Gliwice i Szałsze. Ogólnie dobra dyspozycja tylko pogoda taka nijaka. Momentami było ciepło ale cały czas wieje silny wiatr, który skutecznie hamuje. Miałem okazję przypomnieć sobie co to mocny trening.
Wracaliśmy przez centrum GL, stanęliśmy na jednym skrzyżowaniu i gadaliśmy o dupie marynie. Nagle patrzę na pulsometr i widzę to!! Doszły mnie słuchy że jako dziecko nie aplikowałem sterydów i nie jeżdżę na czitach. Skąd więc taka moc ? A no jak sobie tak gruchaliśmy z Pawełkiem to nasze czytniki złapały synchro i wartości się zsumowały. I tak byliśmy zdumieni, przeciwnie Red napisałby dzisiaj na blogu "pojeb padł jak kafka".

Zaskoczenie © Jedris

Druga odsłona

Środa, 2 marca 2011 · Komentarze(11)
Zgodnie z zapowiedzią. Odebrałem, złożyłem, cieszyłem oko i w trasę.
Intensywny dzień. Wszystko na szybko, a jeszcze pękła mi linka w tylnej przerzutce i manetka się rozleciała - zabawy ze składaniem i regulacją na 2 godziny. W Gliwicach odwiedziłem bikeatelier. Zakupiłem nową linkę i skuwacz rzecz jasna. Przerzutki do tej pory nie zdążyłem złożyć, a wracałem z tyłem na singlu. W Maciejowie jeden synek sprowokował mnie swoim rowerem. Na kole wytrzymałem mu kilka sekund, a dalej urwał się na jakieś 200m. Dorwałem go dopiero 4km dalej na "belce" i na "3go Maja" był już sprint. Przegrałem. Był za mocny :D Mogę tylko tłumaczyć się, że jak zwykle mam nie sprawne biegi alle i tak jestem szczęśliwym dzieckiem i nic nie popsuje mi humoru, a jutro będzie już wszystko współgrało. Jak na pierwszą jazdę, znakomicie się prowadzi. Nareszcie można mocniej przycisnąć bez ryzyka o jedynki!!

zabawki dla chłopców © Jedris

Pierwsza odsłona

Wtorek, 1 marca 2011 · Komentarze(10)
Z radością żegnamy stare zużyte części. Dzisiaj w moje ręce trafiła pierwsza część napędu. Nie ukrywam że mam powody do zadowolenia i nie mogę się już doczekać głównej i najważniejszej części - korby! Prawdopodobnie już jutro całość zawiśnie na ramie. Waga roweru poważnie leci w dół, a opis zaktualizuję po kompletnym remoncie.
Dzisiaj okupowałem "dołek" - pierwsza część przeglądu, a przed zachodem jeszcze zmieściłem się na trening i nawet nie przeszkadzał mi wiatr w oko, ani napęd! Nie inaczej, jechałem na ściśle tajnym czarnym rowerze.

Nowy nabytek © Jedris