Inaczej nie da się tego opisać. Czekałem na tą chwilę cały tydzień. Wczoraj zamiast kuriera wpadł do mnie wieczorem sąsiad wręczając mi paczkę. Pomijając całe podejście do klienta, nie mogłem napatrzeć się nowych zabawek. Od razu wszystko zmontowałem i przystąpiłem do próby. W tym stanie wytrwałem tylko do dziś i po mimo godziny dwudziestej, deszczu, sześciu stopni i nieustannego wiatru, wyrwałem rower na dwór i kręciłem kółka po osiedlu. Moje pierwsze SPDki posmakowały asfaltu i wody a ja totalnie przemoczony miałem przednią zabawę :D Trochę zimno przez wiatr ale dajcie spokój, żeby patrzeć jak sprzęt marnieje i opiera ścianę!
Pogoda nie dopisała jakkolwiek nikomu to nie przeszkadzało. Ku mojemu zdumieniu czas końcowy okazał się o 21 sekund gorszy od zeszłorocznego. Łączny (9:21), co dało mi miejsce 4 wypracowane przez Pawła. Wygrał ponownie Kornacki. W tym roku miałem lepsze przygotowanie i sprzęt. Zabrakło jednak odrobinę szczęścia.
Przygotowania roweru na jutrzejszy ścig. Skręcanie konusów, korby, czyszczenie napędu, udało się nawet ustawić t.adapter i zamontowałem moją oldschoolową niespodziankę. Jutro wrzucę kilka zdjęć.
Chciałem dobrze. Kolejny raz noga ześlizgnęła mi się z pedału i kolanem uderzyłem prosto w mostek. Spuchło i jest obolałe ale takie są konsekwencje wymagania od siebie za wiele. Znalazłem już na to sposób.. Dzisiaj pokręciłem trochę po kamykach ale jak widać bez przegięcia. Rowerek przygotowuje do kolejnej przemiany. pmr 1-13:55 (1-0,3)
XIV Otwarte Mistrzostwa w Rudzie Śląskiej i mój pierwszy występ w maratonie krótko dystansowym. Całkiem udana trasa. Nie zabrakło stromych zjazdów i morderczych podjazdów. W mojej osobie wyścig wypadł słabo, miałem problemy z oddychaniem i po wyścigu myślałem że zedrę gardło do reszty ale mimo wszystko podobało mi się i za rok tu wrócę starać się o lepszy wynik. Dużym plusem był start zawodników z licencją przez co miałem okazję zobaczyć na żywo Anię Szafraniec i Marka Galińskiego. No i wisienka.. Nie zaliczyłem żadnej gleby i żadnych defektów.
Czas przejazdu 43:55 Przewyższenia 510m Miejsce 8 Max V 42km/h Vśr 16.23
Dzień zjebał mi pewien pan z pewnego roweru gdzie pewnie długo nie zajrzę. Nazwa ulicy, na której się znajduje przypomina miejsce, które omija się szerokim łukiem. Aha i jutro zachoruję (nie przewiduję przyszłości ale uzupełniam notki raz na 10 dni) Można by stwierdzić że to przeznaczenie. Jeszcze tego dnia do reszty posypał mi się rower i wieczorem wyjąłem ślicznego gwoździa z opony przy okazji znajdując jeszcze jedną dziurę (boczne rozdarcie)
Wrzesień, czuć jesień. Zimno w cholere i sprzęt nie dobrzeje. Jutro gruntowny skan Cubsona, zostały dwa dni do grubego balona. Pojechałem na Waryniol ustalić szczegóły, no i od jutra zaczynam remont mojej kupy złomu i gruzu góry.
Amator bigosu. Gość, który nie potrafi jeździć prosto. Żywi się bananami i colą. Nie goli nóg i mówią do niego Jędris, zamiast JEDRIS!!
Sam o sobie ? "Jeżdżę wyczynowo bez ograniczeń, eksploracyjnie dla nowych terenów oraz z przyjemności i ciągłego sprawdzania swoich możliwości". Bonq