Pierwsza wizyta u kumpli na maciejowie. Pobiłem rekord prędkości jadąc ulicą wolności za busem. Odkryłem to dopiero na miejscu i przez chwile wątpiłem czy to prawda, ale później wydawało mi się to bardziej realne bo faktycznie był moment kiedy jechałem już na granicy możliwości a kierowca urwał się ode mnie. ...Jeszcze podbijemy z Pawłem ścianę płaczu ;)...
Maraton! Nocna impreza u Pawła :) Świetnie się bawiliśmy. Wyruszyłem z domu o 21:00 a wróciłem o 10:00. Mnóstwo wspomnień i masa szczegółów których nie będę tu opisywał :D To był długi weekend ;] Muszę przyznać że odczuwam brak jazdy i przygód na rowerze, a to dopiero początek :( psss <gaz pieprzowy>
Po 9 lekcjach "na dobry początek" wracałem do domu z nadzieją że odbiore mój rower zrobiony na żyletkę a tu na dobitkę kolejna przeszkoda. Okazało się że przez ostanie 300 km nie zniszczyłem tylko kasety z łańcuchem ale pociągnąłem za nimi korbę :( Fatalnie, wracałem do domu na jednym dostępnym biegu załamany i bogatszy o kolejne doświadczenie. Z przykrością piszę że rower idzie teraz w odstawkę i zaczyna się nauka :| W między czasie odłożę trochę kasy na nowe części. Już nie mogę doczekać się wolnego...
Paweł sprawił mi spontaniczne odwiedziny. Zaczęliśmy od Świerkola gdzie nakręciłem kilka filmów na których P. skacze (póki co, mi kaseta nie pozwala :(), spotkaliśmy prawdziwych freeriderów, było na co popatrzeć. Paweł nie mógł się powstrzymać i zapytał gdzie najczęściej jeżdżą i czy daliby radę skoczyć z największej skoczni w tym miejscu - jak to skromnie ujęli > cztero metrowy skok to "rampka"... :D. Nie mogąc się nadziwić i opanować naszych reakcji podminowania, pojechaliśmy na kopernik skąd późno wróciłem i jutro czeka mnie kazanie :( ..koniec wakacji - ostatni dzień... ...nie codziennie obchodzi się takie okazje, tragedia.
Kolejny chłodny dzień, ale mile spędzony w starym dobrym towarzystwie. Wracając wstąpiłem do Dzidka, który wtajemniczył mnie w pewną rowerową niespodziankę. Plan zrealizuje na wiosnę ale już zaczyna projekt... ;) Jutro wybiore się do Pawła, który dziś urwał się od nas wcześniej i pojechał na spotkanie z Iloną, pewnie będzie co opowiadać, może skoczymy gdzieś dalej rowerami. Mam taką nadzieję.
Dziś było bardzo zimno. Wyjechałem dość późno z domu przez pewne okoliczności.. Skoczyłem na strefę zobaczyć co tam słychać. Oczywiście powiało nudą i ruszyłem na kopernik. Posiadziałem w mniejszym ale jakże lepszym gronie, pogadaliśmy, pośmialiśmy się i wróciłem do domu. Zjazd z Mikulczyckiej mało mnie nie zamroził ale jakoś wytrwałem. 16 stopni, prawie jak jesień..
Amator bigosu. Gość, który nie potrafi jeździć prosto. Żywi się bananami i colą. Nie goli nóg i mówią do niego Jędris, zamiast JEDRIS!!
Sam o sobie ? "Jeżdżę wyczynowo bez ograniczeń, eksploracyjnie dla nowych terenów oraz z przyjemności i ciągłego sprawdzania swoich możliwości". Bonq