Wpisy archiwalne w kategorii

25-50 km

Dystans całkowity:6479.50 km (w terenie 839.67 km; 12.96%)
Czas w ruchu:289:01
Średnia prędkość:22.42 km/h
Maksymalna prędkość:69.00 km/h
Suma podjazdów:1360 m
Maks. tętno maksymalne:199 (101 %)
Maks. tętno średnie:160 (81 %)
Suma kalorii:25116 kcal
Liczba aktywności:170
Średnio na aktywność:38.11 km i 1h 42m
Więcej statystyk

II Sesje

Piątek, 5 lutego 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Wypad, 25-50 km
Dzień wyprawy po okoliczne kesze.

Na samym starcie niespodzianka, koło stało na flaku! Zachód był za dwie godziny, więc trzeba się było sprężyć. Uporałem się w 15 min i pojechaliśmy. Razem z Adamem szukaliśmy tego dnia w 4 miejscach z czego udało się znaleźć 2 skrzynki. Było fajnie, szczególnie na opuszczonej wierzy ciśnień w lesie (Sośnica), o której krążyły legendy o błąkających duchach śmiałków którzy odebrali sobie na niej życie. Mroczne istorie dawały zastrzyk adrenalinki :D Okazało się że to bardzo spokojne i klimatyczne miejsce. Wspiąłem się na górę przez okno i ostrożnie przeszukiwałem teren, niestety mimo upływu czasu nie znalazłem nic. Nie chciałem schodzić na dół. Poświęciłem się na wejście do środka więc bardzo mi zależało. Ostatecznie Adam mnie przekonał i po iście alpejskich wyczynach zszedłem na dół. Na pewno jeszcze tu wrócę.

18,02km - 14,52km teren trudny
56 min
47.4km/h
avg 19,31km/h

Wyczerpanego Adama odprowadziłem do domu (Wyglądał jak moje tylne koło rano ;)) Sam wróciłem do domu i otrzymałem propozycję jazdy rowerem tym razem od Marka. Szybko zregenerowałem siły i pojechałem w stronę Maciejowa. Pojechaliśmy do Lasu (Maciejowskiego) Po jakimś kilometrze zatrzymaliśmy się w punkcie gdzie wycięto 50 metrówy pas drzew tylko po to, żeby skrócić w przyszłości drogę o parę kilometrów, ale to już temat na inne forum. Ruszyliśmy dalej w stronę wierzy radiostacji gliwickiej, dalej w kierunku najstarszego kościoła w Gliwicach (parafia św, Bartłomieja powstała około XIII wieku dzięki zakonowi Templariuszy) ..i powrót do domu. Marek w drodze mówił że daje radę jednak cały czas tłumaczył się że ma siodło za twarde.. :)

30,10km - 14,10km teren średnio-trudny
1:30 min
47.4km/h
avg 20,00km/h

ZYR 15 - Radiostacja Gliwicka

Wtorek, 26 stycznia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Użytkowo, 25-50 km
To już kolejna pamiątka pozostawiona na rogach kierownicy...

Wiedziałem że jadę po lodzie, starałem się być ostrożny. Taksówka, która wyjechała z naprzeciwka zaskoczyła mnie, wystarczająco, żeby stracić równowagę. Nawet nie potańczyłem. Od razu pokazałem na co mnie stać! Zrobiłem supermena na lodzie jadąc na łokciach i brzuchu. Facet z taksówki albo umarł z przerażenia albo śmiechu, bo dobrą chwilę nie ruszał z miejsca podczas kiedy ja się składałem.

Szybki wypad po szkole poznać nowy teren ukrycia cachy. Czuję kłucie w oskrzelach, trochę za bardzo od siebie wymogłem. Byle do następnego wypadku...

Poszukiwanie cachy i waryniol

Piątek, 22 stycznia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Użytkowo, 25-50 km
Wstałem rano i pomyślałem - mam dość patrzenia na twarz babki z zawodowego! Nie wiele myśląc postanowiłem zrobić sobie wolne od szkoły i spędzić ten czas ciekawiej. Zorganizowałem sobie mapkę terenu i ruszyłem w poszukiwaniu keszyków :) Znalazłem jeden ciekawie ukryty skarb, ale o tym później.

Byłem dziś w różnych miejscach i miałem kilka wskazówek. "Panienka z okienka", "Schyl się...". Po kolei.. - Gdy byłem pod wieżą wodociągową w poszukiwaniu skrzynki, Jedyną "Panienką" jaka mnie zaskoczyła to starsza pani z ochrony, która bez słowa podeszła do mnie i dała mi jasny sygnał, że nie ruszy się z miejsca póki nie odjadę. Miałem kilka sekund na odnalezienie pierwszej swojej skrzynki i nic z tego. Zastanawiałem się czy aby na pewno skrzynka jest dostępna zimą ? Pojechałem dalej...

Znalazłem się w rejonie Huty. Przede mną stała 140 letnia wieża ciśnień grożąca zawaleniem. Pomyślałem - spoko, teraz odnajdę skarb :) Nagle z komisu na przeciwko wyszedł jakiś koleś i zaczął iść w kierunku wieży. Nie wiedziałem czego tam szukał... Przez chwilę pomyślałem że tego samego^^ ale! Pomyliłem się. Czekałem więc aż facet skończy penetrować teren, kiedy to zniknął na chwilę za wieżą. 34 sekundy później z komisu wyskoczył kolejny typ. Okazał się być jego znajomym. Zaczął wołać go po imieniu. Wojtek..! Wooojtek!! Wojtuś wyszedł z zza wieży i razem ruszyli w swoją stronę.

Teren czysty, mogę szukać! Podążałem wedle wskazówek. Zbieg okoliczności chciał, że równocześnie krokami Wojtusia, który wcześniej zostawił je idąc po śniegu. W końcu doszedłem do punktu w którym urwał się ślad. Dokładnie za wieżą odnalazłem ukryty skarb. Zastałem wielką, jeszcze ciepłą (parowała...) zielono-brązową kupę!
Wojtuś wiedział jak mnie przekonać...

Po fakcie
W domu zrobiłem sobie ciepłą herbatę, miała kolor podobny do.. herbaty. W godzinę zebrałem się do kupy i pojechałem na waryniol. Dziś dzień dziadka, więc wypadało złożyć życzenia. Zebrałem 8 kilo śmiechu i wielkiego kopa motywacyjnego. Chcę zmienić wreszcie swój rower, a więc czas realizować swoje cele :)

Wróciłem najpóźniej jak tylko się dało do domu.
I kto mi powie że blałki są złe ? ;)

Waryniol

Piątek, 15 stycznia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 25-50 km, Użytkowo
W stronę Maciejowa wyszarpać trochę kondycji. Na drodze spotkałem Marka, o mało co przejeżdżając go! Kolacja u dziadków i powrót do domu.