Z Pawłem.
Sobota, 31 października 2009
· Komentarze(0)
Nie tak miał wyglądać ten dzień! Najlepsze są te nie planowane, mimo to, wszystko zaczęło się spokojnie i nie zapowiadało takiej wpadki. Spotkałem się z Pawłem, zabrałem rower i pojechaliśmy w stronę Rokitnicy bić rekordy prędkości. Nie udało się (tym razem), bus jechał z umiarkowaną prędkością i nawet nie dał mi się porządnie zmęczyć. W sumie jak na przymrozek zaliczyliśmy dobry kawałek. Planowałem jeszcze wpaść do D. umówić się na serwis "Anny Purny" ale nie wypaliło...
Masz! Prosta droga, spokojna ulica, niecały kilometr do celu.
Nagle z ciemnej posesji wyjeżdża jakiś wóz. Kurwa! lodówa. Nie mam świateł! "Zachowaj spokój" - pomyślałem i mijając poczułem lekki niepokój ale tkże pewność siebie i że po prostu mi się upiecze.
Spierdalaj o matko nadziejo! "I tak cię udupimy!" usłyszałem jednocześnie z sygnałem koguta. Jedyne co przyszło mi do głowy w tej chwili było bardzo proste. Zatrzymać się, wziąć dwa wdechy, uśmiechnąć się, wytłumaczyć i dogadać. W końcu było zimno, ciemno i późno. Każdy człowiek na poziomie nie dobija leżącego. Nie tym razem, trafiłem na bardzo sympatycznego [...] który nie grzeszył swoją wiedzą, bystrością i językiem wyjętym prosto z kodeksu i etykietki przykładnego stróża prawa, na dodatek młody i niedoświadczony leszcz w obecności starszego doświadczeniem musiał się popisać.
Menda społeczna, tzw. ów funkcjonariusz trzymał mnie na zasranym przez psy chodniku ponad pół godziny przy zerowej temperaturze. Następnym serdecznym gestem z jego strony było wręczenie mi mandaciku i podpisaniu się na nim. Palce miałem zamrożone na kość, spostrzegawczy facet z niego, zauważył to i uprzejmie zapytał czy dam radę. Na koniec pożegnał mnie czułym słowem. "Może pan teraz prowadzić rower, dziękuję, to wszystko, dobranoc". Chyba sobie kpisz! pomyślałem. Z potulnego baranka w bezczelnego buntownika zamieniłem się już gdy poprosił mnie o legitymację, a więc nie odpuściłem mu i odparłem. "Dla pana na pewno, dziękuję za wyrozumiałość i żegnam". Kiedy byłem już za samochodem krzyknął: "mogło być więcej". Na to ja, wsiadłem na rower i pojechałem w osiedle. Dlaczego wcześniej tego nie zrobiłem ? Tego nie wiem. Odezwała się we mnie jakaś chora uczciwość i chęć rozmowy. Żyjemy w Polsce, trzeba mieć się na baczności i twardo stąpać po ziemi.
Miśki to z reguły ofermy i niedouki, nie wykazują się umiejętnością negocjacji i porozumienia.
CHŁOPAKI NIE PŁACĄ!!
Jak w każdej bajce musi być morał. Nauczyłem się dzisiaj jakie konsekwencje grożą za brak świateł. Wyciągnąłem wnioski i teraz będę wiedział jak prawidłowo zachować się w przyszłości. Otóż...
Brać dupę w troki i Spierdalać!!!
Masz! Prosta droga, spokojna ulica, niecały kilometr do celu.
Nagle z ciemnej posesji wyjeżdża jakiś wóz. Kurwa! lodówa. Nie mam świateł! "Zachowaj spokój" - pomyślałem i mijając poczułem lekki niepokój ale tkże pewność siebie i że po prostu mi się upiecze.
Spierdalaj o matko nadziejo! "I tak cię udupimy!" usłyszałem jednocześnie z sygnałem koguta. Jedyne co przyszło mi do głowy w tej chwili było bardzo proste. Zatrzymać się, wziąć dwa wdechy, uśmiechnąć się, wytłumaczyć i dogadać. W końcu było zimno, ciemno i późno. Każdy człowiek na poziomie nie dobija leżącego. Nie tym razem, trafiłem na bardzo sympatycznego [...] który nie grzeszył swoją wiedzą, bystrością i językiem wyjętym prosto z kodeksu i etykietki przykładnego stróża prawa, na dodatek młody i niedoświadczony leszcz w obecności starszego doświadczeniem musiał się popisać.
Menda społeczna, tzw. ów funkcjonariusz trzymał mnie na zasranym przez psy chodniku ponad pół godziny przy zerowej temperaturze. Następnym serdecznym gestem z jego strony było wręczenie mi mandaciku i podpisaniu się na nim. Palce miałem zamrożone na kość, spostrzegawczy facet z niego, zauważył to i uprzejmie zapytał czy dam radę. Na koniec pożegnał mnie czułym słowem. "Może pan teraz prowadzić rower, dziękuję, to wszystko, dobranoc". Chyba sobie kpisz! pomyślałem. Z potulnego baranka w bezczelnego buntownika zamieniłem się już gdy poprosił mnie o legitymację, a więc nie odpuściłem mu i odparłem. "Dla pana na pewno, dziękuję za wyrozumiałość i żegnam". Kiedy byłem już za samochodem krzyknął: "mogło być więcej". Na to ja, wsiadłem na rower i pojechałem w osiedle. Dlaczego wcześniej tego nie zrobiłem ? Tego nie wiem. Odezwała się we mnie jakaś chora uczciwość i chęć rozmowy. Żyjemy w Polsce, trzeba mieć się na baczności i twardo stąpać po ziemi.
Miśki to z reguły ofermy i niedouki, nie wykazują się umiejętnością negocjacji i porozumienia.
CHŁOPAKI NIE PŁACĄ!!
Jak w każdej bajce musi być morał. Nauczyłem się dzisiaj jakie konsekwencje grożą za brak świateł. Wyciągnąłem wnioski i teraz będę wiedział jak prawidłowo zachować się w przyszłości. Otóż...
Brać dupę w troki i Spierdalać!!!