Marcowe roztopy

Niedziela, 20 marca 2011 · Komentarze(1)
Ni to mrozy, ni upały, jedno wielkie bagno z wiatrem i deszczem. Jakby inaczej, słońce pokazało się kiedy już kończyłem trening, za co serdeczne dzięki temu, kto dał prawo do przesady. To osrane powietrze też musi się tak szybko ruszać w poziomie ? I tak jestem przeziębiony co mi zrobi lekki wiaterek. Jak za tydzień będzie podobna pogoda to ze złości zrobię!....smutną minkę.
I tu nie chodzi nawet o to czy się gniewam. Nie gniewam się...ja tylko czuję się jak oszukane dziecko, któremu obiecali lizaka, a potem mu go pokazali i powiedzieli że nigdy go niedostanie. Marzec jest do dupy - 4 pory roku z bonusem.
W razie gdybyś myślał że Twój dół nie może być już głębszy Markowski rzuca Nam łopatę i mówi. "10 kaw działa jak kreska kokainy".

Jak to zobaczyłem, mięsem przestałem rzucać dopiero w domu.
Marcowe niezdecydowanie © Jedris


90% moich problemów rozwiązuje google, pozostałe 10 wódka ale zabronili mi chlać, a ja głupi trzymam te smycz bo ślepo wierzę, że warto.
Pewnie w tej chwili 14755398 ludzi na świecie , ucieka przed czymś, panicznie się tego bojąc. 17574230 ludzi, płacze przez wspomnienia. 2386925 jest chora na miłość. A ja, wyłożyłem nogi na biurko, smakuje gawitha i na wszystko mam wyjebane.

4 miesiące później...

Sobota, 19 marca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria 0-25 km, Trening
Pętla w Rudzie jest do zrobienia w 12min, a że na trasie leżał śnieg i głębokie błoto, zrobiłem tylko 2 kółka (39 min). Po raz pierwszy od dłuższego czasu miałem okazję sprawdzić siebie w terenie. Zauważyłem lepszą kontrolę nad maszyną. W kryzysowych momentach nie trzymam już sztywno kierownicy, tylko całkowicie poddaje się maszynie i efekty mnie zaskakują! Wypięcia też są intuicyjne, rewelka! To chyba związane jest z ekonomicznością. Zobaczymy jak to się przełoży na maratony. Póki co, im więcej potrafię tym bardziej rozumiem jak mało.

Trening życia

Piątek, 18 marca 2011 · Komentarze(0)
Zwyczajne wyjście na trening skończyło się hipotermią. Jak widać jeszcze żyje, a jak to zrobiłem ?

Wyszedłem na rower przy mżawce. Wiedziałem że zmoknę i będzie nieprzyjemnie ale dobrze jest ćwiczyć w każdych warunkach bo nigdy nie wiadomo co zaskoczy w sezonie startowym. 5 min później lunęło. Przemokłem całkowicie. Kolejne dziesięć minut przyniosło grad i śnieg, który utrzymał się do końca. Za nim się rozgrzałem, mokre nogawki, buty i rękawiczki przylegające do skóry, powodowały ból i pieczenie. Przez następne 30 min jeździłem rozgrzany i wydawało mi się że już jest dobrze a nie wiedziałem jak bardzo sobie szkodzę. Ostatnie 15 minut to walka z bólem, dreszcze a na finiszu zesztywniałe mięśnie i brak wrażliwości na bodźce.

W domu miałem odczucie odrywania żywcem paznokci. Z głową i rękami w ręczniku poczułem dużą, wielką! Ulgę. Wypiłem gorący rosół, wziąłem ciepła kąpiel, przedawkowałem witaminę C i dopiero zobaczyłem jak wyglądają moje palce!

Sine palce © Jedris
Zdjęcie nie oddaje tego sinego koloru, palce wyglądają strasznie.

Teraz kiedy to pisze i dochodzę do siebie, czuje się fatalnie. Skóra zaczyna nabierać koloru i temperatury a ja czuję wewnętrzne palenie - najgorzej w nogach.

Co z tą pogodą ? © Jedris

W ciągu 20 minut wiatr zamienił się w mżawkę, deszcz, grad a skończył na śniegu.

W razie jakbym umarł muszę nadmienić że dzień nie był stracony! W szkole odegraliśmy w naszym 3 osobowym składzie [Arnold, Hugo, Andre] kultowy numer metallici - nothing else matters. Różnie mnie chrzczono. Od przyciskowego po menagera.
Początek to wielka nerwówka bo wcześniejszy numer został odwołany i mieliśmy przedwczesne wyjście. Zapanowała taka dziwna konstelacja. Początkowo zaciekawienie a po 5 minutach znudzenie pogrzebowym nastrojem.
Z tego stanu wyrwał ich Hugo. Wszyscy zapamiętają moment kiedy pod koniec refrenu pociągnął "And I knooow!" i podbicie Adama solówką z moją małą pomocą ręki na przesterze. No klasa sama w sobie. Chyba wszyscy poczuli dreszcze. Nam wystarczył aplauz, krzyki i brawa. To było coś! Mniej więcej tak to leciało: (tylko bez perki)

Burżuazja

Środa, 16 marca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria 0-25 km, Użytkowo
Pojechałem na słoneczną zrobić projekt na geofarmazony i próbę zgrania występu.

Tak się przypadkowo złożyło że dzisiaj rano w szkole na kartkówce z obcego brałem udział w licytacji na allegro i udało mi się kupić kierownice ritcheya. Nareszcie rozstaw roweru będzie przypominać ścigałke, nie sztange.

Ale! Z moim szczęściem zaczekam na przechwałki do otrzymania towaru.

Kierunek Zbrosławice

Środa, 16 marca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria 25-50 km, Trening
Treningowa pętla. Przyjemnie się kręciło. Czuję lekkie osłabienie odporności.

Technicznie

Wtorek, 15 marca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria 0-25 km, Użytkowo
Urlop od wszystkich obowiązków! Wczoraj zauważyłem że mam kompletnie luźną kasete. Zrobiłem na niej wczorajszą trasę do Gliwic. Dzisiaj cza było spotkać się na dołku z serwis-manem. Wszystko ok. Śmiga pięknie.

Załatwić niezałatwione

Poniedziałek, 14 marca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria 25-50 km, Użytkowo
Pojechałem do Gliwic odebrać torebkę pod siodłową, którą dałem pod zastaw za nowe konusy. Na szczęście załatwianie w atelierze jest bezproblemowe. Przy okazji kupiłem osłonkę ramy przed łańcuchem bo bardziej od podrapanej ramy denerwował mnie hasał łańcucha.

Po dziesięciu godzinach snu

Niedziela, 13 marca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100 km, Trening
...i lekkiej regeneracji, mogłem dzisiaj normalnie potrenować. Na dworze zapodali 16 stopni a ja ubrałem się jak na 5, tak więc 15min po wyjeździe z domu spociłem się jak świnia i wróciłem się przebrać. Wyjechałem na krótkich i od razu było lżej, nawet mi tętno spadło.

Trasa przez Sośnicę, Gliwice, Szałsze, Zbrosławice, Ptakowice, Bytom i Zabrze, czyli standardowo z małą modyfikacją na początku. Po dwóch godzinach kręcenia skierowałem się do wodopoju w Maciejowie a tam przypadkowo spotkałem Pawła i... Pawła. Oni też przyjechali solo, więc potrójny przypadek. Napełniliśmy bidony i pojechaliśmy na 7 górek już na spokojnie pogadać w ciszy i odpocząć. Wynikła z tego szansa wyjechania do Orzesza na XC większą grupą. Nie napalam się za bardzo bo jak zwykle to nic pewnego ale nie ukrywam, byłoby miło.

Zebraliśmy się już po zachodzie to naturalnie było chłodniej i potrzebowałem jakiegoś murzyna coby mu siąść na kole. Paweł 'numa ajns' bez oporu i z bananem na twarzy wyjechał na przód i prowadził nas jakąś chwile. No to jest dopiero szczyt - jest chudy jak frytka i waży jak czołg, to szczęka dalej mnie napierdyczała. Wziąłem go szerokim łukiem i ścig do skrzyżowania. Pomogło...
W centrum zrobiliśmy ostatnią przerwę czule i pieszczotliwie się żegnając. Paweł 'numa cwaj' przez nasze tempo aż zsiniał na twarzy ale dobrze mu to zrobi. Tak wyglądają skutki uboczne tych, którzy dopiero zaczynają sezon. Pulsak znowu oszalał pokazując mi tętno 240 a w domu zostawiłem go obok telefonu i cwaniak się nie wyłączył utrzymając 50. Przez chwilę myślałem że nie zdjąłem opaski z klaty.

Na burżuazję...

Niedziela, 13 marca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria 0-25 km, Użytkowo
...inteligentnych wyrobników. Przyjechałem na świeżo upieczone kiełbary z grilla. Dostałem te najlepiej zjarane okazy tak że godzinę później mnie brzuch bolał. Aale co tam. Fajnie było sobie posiedzieć na dworze w taką pogodę. Mniej fajnie się wracało. Zasypiałem na kierownicy. Wczoraj ledwie co spałem a dzisiaj powtórka.