Tradycyjnie spotkaliśmy się z Pawłem i to równocześnie w tym samym miejscu spotykając znajomych pod wiatrakiem. Postaliśmy, pogadaliśmy i postanowiliśmy ruszyć przed siebie. Zaczynam odczuwać skutki braku wolnego czasu na rower, brak kondycji nie sprzyja do tego żeby poszaleć, mimo wszystko i tak daliśmy dzisiaj czadu - szczególnie jadąć treningową pętle (9.3km) z czasem poniżej 20 min współpracując. To było niezłe tempo i solidna rozgrzewka biorąc pod uwagę warunki pogodowe. Robi się co raz zimniej i nie wyobrażam sobie całkowitej przerwy z rowerem już w jesieni. Czas na podsumowanie tygodnia i podjęcie ważnych decyzji w kwestii przygotowań do Mazovii 10'
Spotkanie z Pawłem - powrót do miejsca dzisiejszego wydarzenia (Pień i symboliczny grosz na nawrocie :)) i wspominki z wyścigu... Był to jeden z najbardziej udanych dni poza wakcyjnej melancholi.
Dystans pokonałem w czasie (09:01) Przekonałem się jak wiele może dać jazda na tzw "kole", dostałem 20% więcej :) a to naprawdę dużo. Od samego początku jechałem w ucieczce, tak więc wielkim trudem było dla mnie utrzymanie się w niej. Udało mi się to realizować do 3/4 dystansu kiedy to ostatni z zawodników ucieczki oderwał się ode mnie i zostawił w tyle. Resztkami sił, wyczerpany i przemęczony patrzałem tylko jak peleton nie ubłagalnie mnie doganiał a do mety zostało jakieś 500m. Było to najdłuższe 500m w moim życiu. Stękałem, błagałem, nie mogłem się skupić aby zebrać siły. Wykańczałem się psychicznie. Na ostatnich 100m wstałem i zacząłem pedałować ponad wszystko i do upadłego. Udało się! Pierwsze moje osiągnięcie, zająłem 3 miejsce i jestem z tego bardzo dumny ;)
Dotarłem na miejsce. Widok przerażał! Gdzie nie spojrzeć wypasione rowery szosowe. Pomyślałem przez chwilę "co ja tu robie?" ale szybko to sobie uświadomiłem. Wczorajsza rozmowa z Pawłem, symboliczny grosz na nawrocie trasy i gra zespołowa - jestem tu dla sportowej rywalizacji, czyli to co tak naprawdę daje mi frajde. Tak więc czekam na umówionych znajomych - start za 1,30 h...
Ciężki dzień, po wczorajszym "kaktusie", wszystkie mięśnie się zastały. Ćwiczyliśmy z Pawłem wheeliego na parkingu przed trasą wyścigu. Nic specjalnego ale opracowaywaliśmy ostatnie strategie przed jutrzejszym pojedynkiem. Damy z siebie wszystko!
Amator bigosu. Gość, który nie potrafi jeździć prosto. Żywi się bananami i colą. Nie goli nóg i mówią do niego Jędris, zamiast JEDRIS!!
Sam o sobie ? "Jeżdżę wyczynowo bez ograniczeń, eksploracyjnie dla nowych terenów oraz z przyjemności i ciągłego sprawdzania swoich możliwości". Bonq