Szałsza, wypadek i spontaniczny keszyk

Poniedziałek, 26 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Użytkowo, 25-50 km
Powoli przyzwyczajam się do roweru jednak jeszcze sporo kilometrów doświadczenia przede mną.
Na początek genialna pogoda, aż miło jeździ się w terenie. Pojechałem przez Maciejów jednak nadrobiłem kawałek przez budowę drogi która w przyszłości
podzieli las na dwie części :| Prosto do Szałszy nową drogą. Piękny odcinek, avg na 3km równe 36km/h na laciach 2.25 więc doskonałe miejsce do szybkiej jazdy.

Ale wstyd! Pierwsza gleba zaliczona. Totalna amatorszczyzna, wyszedłem na jakiegoś kozaka który szpanuje swoim nowym rowerem.
Usprawiedliwiam się tylko tym że prowokuje mnie do dynamicznej jazdy a ja wciąż
mam nawyki i przyzwyczajenia ze starszego GT. Tak było dziś.

Środek ciężkości roweru poszedł zdecydowanie na przód i przy hamowaniu z
dużej prędkości uniosło mi tylne koło w górę. Wybiłem się, przeleciałem nad kierownicą i wleciałem prosto w tył samochodu.
Wszystko stało się przy sporej publiczności w autobusie który stał na światłech obok co strasznie mnie dobiło. Ciesze się tylko że przy zakupie zabrakło mi kasy na spd, bo prawdopodobnie straciłbym dziś jedynki. Rower i ja wyszliśmy cało, dziadek z wozu też był w porządku, w końu rower nie musnął nawet samochodu,
ale wciąż jestem przyzwyczajony do reakcji GT i nadal mam te schematy w głowie.

Zaliczyłem kesza wracając przez Maciejów. Nie chciałem akurat dziś tego robić ale był tak na widoku że aż się prosił :)

Z powrotem przez Słoneczną do Adama pochwalić się rowerem :) Przy okazji dopadł mnie deszczyk, przeczekałem pod jedną rynną i wróciłem przez Świerkol.
Zauważyłem że oponka z tyłu jest kierunkowa i w sklepie pseudofachowcy źle ją założyli!!

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa oryna

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]