SC Baltic Sea - Dzień 2#
Czwartek, 4 sierpnia 2011
· Komentarze(0)
Kategoria Powyżej 100 km, Wyprawa, Zdjęcia
Wstaliśmy na chwilę przed 6, żeby sprzątnąć namiot w razie gości. Zbieraliśmy się niespiesznie. Pasztet na śniadanie nie daje powera, więc ospale ubijaliśmy ciuchy w bagaże.
Chwilę później domagałem się drugiego śniadania. Miałem ochotę na dżem, więc zaatakowaliśmy najbliższy spożywczy i kawałek dalej zabrałem się za smarowanie kanapek z uśmiechem na twarzy :]
Szczęśliwe najedzone dzieci chwile później znalazły się Ogrodzieńcu. To już drugi dzień naszej wyprawy a my wciąż jesteśmy u siebie. Zaczynam poważnie zastanawiać się nad tyczeniem dalszej trasy ;>
Póki co, cieszymy się widokami i wspominamy zeszłoroczny wypad do zamku.
Ładuje baterie i wyciszam się. W mojej głowie właśnie rodzi się plan na zrobienie czegoś konkretnego...
Na mycie zębów oczywiście :D Higiena musi być
Jedziemy dalej. Po drodze mijamy skałki i cieszymy się terenem, żeby 2h później mieć go serdecznie dość.
Jedna z bardziej urokliwych ścieżek rowerowych to tereny szlaku zaraz za Ogrodzieńcem.
Co najlepsze. Tymi drogami nie jeżdżą samochody :D Po drodze goniła nas grupa kolarzy szosowych. Jakoś nie mogli nas dojść, pasztet rządzi :D
20-30km Od Częstochowy. Tu kończy się nasz szlak. Jesteśmy głodni i wyczerpani, sklepów po drodze żadnych i rezygnujemy z terenu, żeby wbić się na szosę.
Przerwa. Znaleźliśmy sklep. Zakupy wystarczające żeby się najeść. Miejsce zlokalizowane kilka km-ów od Częstochowy. Las wyłożony mchem. Tak miękko, że aż korciło nas do rozłożenia namiotu. Ale nic z tego, właśnie w tej chwili zapada jeden z najbardziej przełomowych momentów całej wyprawy. Spojrzałem na licznik, wyjąłem mapę i złapałem się za głowę. Redbike...!!?
Patrzymy na mapę i widzimy zgrozę. Dalej jesteśmy na Śląsku, w linii prostej do Zabrza 60km a nad Bałtyk..?!!! Jeszcze bardziej uczucie braku satysfakcji spotęgowało zmęczenie, więc podjęliśmy decyzję że lecimy w nocy! Po prostu chciałem zobaczyć na mapie że się przemieszczamy :) Jak na razie kupiliśmy dla odmiany paprykarz. O jaki ja szczęśliwy byłem ^^ nawet olewałem to że gryzą mnie w nogę czerwone mrówki.
Upał zelżał, słońce zachodzi. To zaczynamy nockę z rowerem. Start!
Pierwsza noc za nami© Jedris
Chwilę później domagałem się drugiego śniadania. Miałem ochotę na dżem, więc zaatakowaliśmy najbliższy spożywczy i kawałek dalej zabrałem się za smarowanie kanapek z uśmiechem na twarzy :]
Drugie śniadanie© Jedris
Szczęśliwe najedzone dzieci chwile później znalazły się Ogrodzieńcu. To już drugi dzień naszej wyprawy a my wciąż jesteśmy u siebie. Zaczynam poważnie zastanawiać się nad tyczeniem dalszej trasy ;>
Ogrodzieniec© Jedris
Póki co, cieszymy się widokami i wspominamy zeszłoroczny wypad do zamku.
Zamek w Ogrodzieńcu© Jedris
Ładuje baterie i wyciszam się. W mojej głowie właśnie rodzi się plan na zrobienie czegoś konkretnego...
Widoki ze skałek© Jedris
Na mycie zębów oczywiście :D Higiena musi być
Higiena musi być© Jedris
Jedziemy dalej. Po drodze mijamy skałki i cieszymy się terenem, żeby 2h później mieć go serdecznie dość.
Szlak Orlich Gniazd© Jedris
Jedna z bardziej urokliwych ścieżek rowerowych to tereny szlaku zaraz za Ogrodzieńcem.
Redbike i walczy z sakwami© Jedris
Co najlepsze. Tymi drogami nie jeżdżą samochody :D Po drodze goniła nas grupa kolarzy szosowych. Jakoś nie mogli nas dojść, pasztet rządzi :D
Jedris na Szlaku© Jedris
20-30km Od Częstochowy. Tu kończy się nasz szlak. Jesteśmy głodni i wyczerpani, sklepów po drodze żadnych i rezygnujemy z terenu, żeby wbić się na szosę.
Dla nas to koniec© Jedris
Przerwa. Znaleźliśmy sklep. Zakupy wystarczające żeby się najeść. Miejsce zlokalizowane kilka km-ów od Częstochowy. Las wyłożony mchem. Tak miękko, że aż korciło nas do rozłożenia namiotu. Ale nic z tego, właśnie w tej chwili zapada jeden z najbardziej przełomowych momentów całej wyprawy. Spojrzałem na licznik, wyjąłem mapę i złapałem się za głowę. Redbike...!!?
W drodze do Częstochowy© Jedris
Patrzymy na mapę i widzimy zgrozę. Dalej jesteśmy na Śląsku, w linii prostej do Zabrza 60km a nad Bałtyk..?!!! Jeszcze bardziej uczucie braku satysfakcji spotęgowało zmęczenie, więc podjęliśmy decyzję że lecimy w nocy! Po prostu chciałem zobaczyć na mapie że się przemieszczamy :) Jak na razie kupiliśmy dla odmiany paprykarz. O jaki ja szczęśliwy byłem ^^ nawet olewałem to że gryzą mnie w nogę czerwone mrówki.
W drodze do Częstochowy© Jedris
Upał zelżał, słońce zachodzi. To zaczynamy nockę z rowerem. Start!
Szosą na północ© Jedris