Spotkanie z Pawłem - powrót do miejsca dzisiejszego wydarzenia (Pień i symboliczny grosz na nawrocie :)) i wspominki z wyścigu... Był to jeden z najbardziej udanych dni poza wakcyjnej melancholi.
Dystans pokonałem w czasie (09:01) Przekonałem się jak wiele może dać jazda na tzw "kole", dostałem 20% więcej :) a to naprawdę dużo. Od samego początku jechałem w ucieczce, tak więc wielkim trudem było dla mnie utrzymanie się w niej. Udało mi się to realizować do 3/4 dystansu kiedy to ostatni z zawodników ucieczki oderwał się ode mnie i zostawił w tyle. Resztkami sił, wyczerpany i przemęczony patrzałem tylko jak peleton nie ubłagalnie mnie doganiał a do mety zostało jakieś 500m. Było to najdłuższe 500m w moim życiu. Stękałem, błagałem, nie mogłem się skupić aby zebrać siły. Wykańczałem się psychicznie. Na ostatnich 100m wstałem i zacząłem pedałować ponad wszystko i do upadłego. Udało się! Pierwsze moje osiągnięcie, zająłem 3 miejsce i jestem z tego bardzo dumny ;)
Dotarłem na miejsce. Widok przerażał! Gdzie nie spojrzeć wypasione rowery szosowe. Pomyślałem przez chwilę "co ja tu robie?" ale szybko to sobie uświadomiłem. Wczorajsza rozmowa z Pawłem, symboliczny grosz na nawrocie trasy i gra zespołowa - jestem tu dla sportowej rywalizacji, czyli to co tak naprawdę daje mi frajde. Tak więc czekam na umówionych znajomych - start za 1,30 h...
Ciężki dzień, po wczorajszym "kaktusie", wszystkie mięśnie się zastały. Ćwiczyliśmy z Pawłem wheeliego na parkingu przed trasą wyścigu. Nic specjalnego ale opracowaywaliśmy ostatnie strategie przed jutrzejszym pojedynkiem. Damy z siebie wszystko!
Druga próba; także spaliła na panewce. Tym razem nowa zakupiona zębatka okazała się nie do wymiany ponieważ tarcze w korbie są zgrzewane. Kurwa do trzech razy sztuka. Czasu coraz mniej a ja popełniam banalne błędy. Czas na podjęcie decyzji w sprawie TDB. (Czekałem na to cały rok, namówiłem znajomych, nie mogę dać plamy! cholera nie mogę...)
Spotkaliśmy się z Pawłem koło rowerowego skąd ruszyliśmy do pit-stopu u D. naprawić jego rower. Działaliśmy w trójkę przez 3h i teraz w miarę jest sprawny. Gdy skończyliśmy, pojechaliśmy na koper, gdzie resztę dnia spędziliśmy na koszach z Frontem i Andrzejem. Na końcu kumple odprowadzili mnie kawałek i spotkaliśmy Julię koło multi, chwilę gadaliśmy po czym wszyscy się rozeszli. Zostałem jeszcze chwilę z Pawłem. Zebrało nam się na wspominki z wakacji. Teraz znów kończy się weekend i znowu rozpoczyna się szkoła...
Amator bigosu. Gość, który nie potrafi jeździć prosto. Żywi się bananami i colą. Nie goli nóg i mówią do niego Jędris, zamiast JEDRIS!!
Sam o sobie ? "Jeżdżę wyczynowo bez ograniczeń, eksploracyjnie dla nowych terenów oraz z przyjemności i ciągłego sprawdzania swoich możliwości". Bonq