Inaczej nie da się tego opisać. Czekałem na tą chwilę cały tydzień. Wczoraj zamiast kuriera wpadł do mnie wieczorem sąsiad wręczając mi paczkę. Pomijając całe podejście do klienta, nie mogłem napatrzeć się nowych zabawek. Od razu wszystko zmontowałem i przystąpiłem do próby. W tym stanie wytrwałem tylko do dziś i po mimo godziny dwudziestej, deszczu, sześciu stopni i nieustannego wiatru, wyrwałem rower na dwór i kręciłem kółka po osiedlu. Moje pierwsze SPDki posmakowały asfaltu i wody a ja totalnie przemoczony miałem przednią zabawę :D Trochę zimno przez wiatr ale dajcie spokój, żeby patrzeć jak sprzęt marnieje i opiera ścianę!
Pogoda nie dopisała jakkolwiek nikomu to nie przeszkadzało. Ku mojemu zdumieniu czas końcowy okazał się o 21 sekund gorszy od zeszłorocznego. Łączny (9:21), co dało mi miejsce 4 wypracowane przez Pawła. Wygrał ponownie Kornacki. W tym roku miałem lepsze przygotowanie i sprzęt. Zabrakło jednak odrobinę szczęścia.
Przygotowania roweru na jutrzejszy ścig. Skręcanie konusów, korby, czyszczenie napędu, udało się nawet ustawić t.adapter i zamontowałem moją oldschoolową niespodziankę. Jutro wrzucę kilka zdjęć.
Bania u Hofmana do rana !! Matko jedyna, zauważyłem że zakładam na siebie smycz! Po chorobie pilnie się przygotowywałem i obiecywałem sobie umiar. Jednak u mnie nie ma opcji żyć w złudzeniach. Poszedłem na całość i niczego nie żałuję :D Impreza b.udana, leciały szyby, żyrandole i nawet biedne krzesło biurowe poleciało z balkonu. Pomysły były różne ale to się musiało tak skończyć. W tle "Voodo people" odliczanie do północy i mamy kolejnego dorosłego. Następnie tradycyjny wpier***. Pasom nie było końca, każdy musiał przecież uderzyć :D W miarę upływu czasu i szklanek tempo przyspieszyło i zaczęliśmy tańczyć i świrować. Gała rzucił hasłem "Pogo"! [...] Przegryzłem sobie tak język że boli mnie gardło i jem przez słomkę. Ból wyszedł dopiero rano, więc spokojnie robiłem swoje. Piliśmy z "kufla przyjaźni" Śpiewaliśmy (darliśmy ryje) na balkonie. Później było już tylko lepiej ale w tym momencie notkę zakończę. Tak właśnie obchodziliśmy huczne osiemnaste Kamila i Mateusza.
pmr 1-13:03 komplet!!
SMS 24.09 20:50 "Bądź sobą. Pamiętasz jak mówiłem, że czasami nic nie trzeba robić :)"
Pogoda idealna na rower, ostatecznie skończyłem na pustych kilometrach. Cały dzień na badaniach i znienawidzone pobieranie krwi :/ jeszcze mnie krzywi i ręka boli! Później wyszedłem z zamiarem dłuższego kręcenia. Spotkałem w Rudzie Michała, pokręciliśmy chwilę w terenie ale skończyło się głównie na gadaniu. Przy okazji zapomniałem, że muszę odebrać wyniki. Zdążyłem tuż przed zamknięciem. pmr 1-13:55 (2-1,2)
Chciałem dobrze. Kolejny raz noga ześlizgnęła mi się z pedału i kolanem uderzyłem prosto w mostek. Spuchło i jest obolałe ale takie są konsekwencje wymagania od siebie za wiele. Znalazłem już na to sposób.. Dzisiaj pokręciłem trochę po kamykach ale jak widać bez przegięcia. Rowerek przygotowuje do kolejnej przemiany. pmr 1-13:55 (1-0,3)
Pojechałem do lasu rozruszać mięśnie. Troszkę mnie przymuliło, dopiero godzinę później wpadłem w swój rytm. Pogoda genialna na rower. Chwytam ostatnie ciepłe dni lata. Praktycznie we wszystkim kończy się sezon. Spotkałem Michała, do końca kręciliśmy razem. Rower całkiem nieźle zniósł wczorajsze górki. Zostało mi tylko dostawić adapter, bo tarcza z tyłu ociera. Podkładki czekają. Dzisiaj zdarzyło się coś jeszcze ale o tym napiszę w tygodniu.
XIV Otwarte Mistrzostwa w Rudzie Śląskiej i mój pierwszy występ w maratonie krótko dystansowym. Całkiem udana trasa. Nie zabrakło stromych zjazdów i morderczych podjazdów. W mojej osobie wyścig wypadł słabo, miałem problemy z oddychaniem i po wyścigu myślałem że zedrę gardło do reszty ale mimo wszystko podobało mi się i za rok tu wrócę starać się o lepszy wynik. Dużym plusem był start zawodników z licencją przez co miałem okazję zobaczyć na żywo Anię Szafraniec i Marka Galińskiego. No i wisienka.. Nie zaliczyłem żadnej gleby i żadnych defektów.
Czas przejazdu 43:55 Przewyższenia 510m Miejsce 8 Max V 42km/h Vśr 16.23
Amator bigosu. Gość, który nie potrafi jeździć prosto. Żywi się bananami i colą. Nie goli nóg i mówią do niego Jędris, zamiast JEDRIS!!
Sam o sobie ? "Jeżdżę wyczynowo bez ograniczeń, eksploracyjnie dla nowych terenów oraz z przyjemności i ciągłego sprawdzania swoich możliwości". Bonq