Na praktyki wybrałem się dziś główną drogą żeby ominąć błoto na Świrkolu, które z dnia na dzień robi się co raz głębsze. Korzystam z pogody i czasu bo jutro zapowiada się akcja po której zostanie mi tylko tydzień treningów na dojście do siebie. Ściślej mówiąc, Andre ma urodziny i jedziemy świętować! Dzień zakończyłem na waryniolu staczając 4 godzinną rozmowę na temat... a właśnie! Dzisiaj przeżyłem cieawe zjawisko. Tzw. świadomy sen (OOBE) i w tej chwili nie mam najmniejszej ochoty na sen :)
Już od rana deszcz wisiał w powietrzu. Mimo wczorajszej nocy nadal nie zapowiada się na przejaśnienia :| Droga do szkoły raczej spokojna, trochę pokropiło i błoto w lesie spowalniało tempo. Za to powrót był jak odcinek specjalny po dnie basenu z wyjazdem na bagnach. Najlepszym komentarzem będzie obecna waga mojego roweru po trasie. Niecałe 14 kg :D
Spotkanie na Damrota z Adamem, chwila na omówienie trasy i nagle burza. Schowaliśmy się na przystanku autobusowym pod dachem. Przeczekaliśmy deszcz i po 10 minutach postanowiliśmy że jedziemy jednak do Adama na snookera. Pierwsze rozegrane partie w praktyki i przegrana (1:3) jakby tego było mało Adam wbił swojego maxa 30pkt :) Później oglądaliśmy mecz Górnika z Pogonią. Nie wiem jakim cudem tego dokonali ale wygrali 2:0. Zrobiła się 22:00 a na dworze cały czas lało. Ubrany byłem w tshirt i krótkie spodnie, więc nie pozostało mi nic jak zadzwonić do taty poprosić żeby po mnie przyjechał. Szybki transport do domu. Na jutro zapowiadają cały dzień zachmurzenia i deszcz.
Zamułka. Wszyscy chorzy albo leniwi. Tylko ja miałem ochotę na rower. Wskoczyłem na Cube i pojechałem do Pawła. Grunt że z powrotem dostałem się do domu, zapomniałem kluczy i już myślałem że znów będę jeździć całą noc. Godzinę temu Robertson zdobył mistrzostwo świata w snookera, tak mnie to zmęczyło że muszę się położyć.
Nie było tak źle, zapomniałem tylko zabrać jedzenia po które musiałem wrócić. Spóźniłem się tylko godzinę a na miejscu okazało się że zapomniałem też bidonu...
Walka o utrzymanie oponki trwała 2 dni, ok. 6h. Podkleiłem część wewnątrzną większym kawałkiem starej dętki, włożyłem nową detkę, napompowałem 4 atmosfery i ruszyłem po osiedlu sprawdzić jej wytrzymałość. Oponka wytrzymała na razie 5km na szosie i nadal daje radę. Zobaczymy jutro na większym dystansie
...i nie dojechałem. Nowy rower, świeże oponki, mały przebieg, a już dopadła mnie guma. Rozumiem, zdarza się ale jak tylko spojrzałem na oponkę szczęka mi opadła. Akurat na widoku ukazała się piękna dziura w oponie. Rozerwałem nową Schwalbe Racing Ralph, z tego co wyczytałem w internecie to rozdarcie takiej nowej sztuki jest jak trafienie szóstki w totka. W każdym razie jestem zawiedziony bo pozbyłem się wszystkich funduszy i nie byłem przygotowana na takie historie, dodatkowo w rowerowym poradzili mi tylko żebym oponę wyrzucił a wulkanizatorzy że oponki nie da się uratować :( Znowu nie mam na czym jeździć ?
Amator bigosu. Gość, który nie potrafi jeździć prosto. Żywi się bananami i colą. Nie goli nóg i mówią do niego Jędris, zamiast JEDRIS!!
Sam o sobie ? "Jeżdżę wyczynowo bez ograniczeń, eksploracyjnie dla nowych terenów oraz z przyjemności i ciągłego sprawdzania swoich możliwości". Bonq