Beztlenowo, oderwanie od codziennych treningów bo już nudą wiało to tlenowanie i dzisiaj mocniej zdecydowanie. Pod koniec byłem w idealnym rytmie jazdy, już nawet wiatr mi nie przeszkadzał. Przy okazji podciągnąłem max HR do 199 co dzisiaj jest mega pozytywem ;))
Dzisiaj odsypiałem wczoraj i jakoś zabrakło czasu na kompletny trening. Godzinka po okolicy, noga podawała, więc nie patrzałem na pulsometr i przycisnąłem. Tętno podwyższył mi nieco kierowca autobusu ścinając zakręt albo totalnie mnie olewając - HRM 190. Dalej do Katowic odebrać szoskę. Z pod domu do Spodka w Kato zdążyłem w 37 minut, odebrać rower punkt 18 :) Da się ? Da się - Dst 18,1km, 37min, Avg 29,4km/h. Z Unisportu dojazd do Raptora już na dwóch rowerach.. i po średniej :D
Trening techniczny. Uwaliłem się jak dzika świnia i przy okazji taką jedną spotkałem :D Resztę dnia spędziłem na Tatarach wieńcząc dzieło niebieskiego - "Gazela for ever". Wracając towarzyszył mi śnieg, na szczęście marzec już żegnamy ;)
Pogoda słaba, mokro, cały się uwaliłem ale nie odmówię sobie przecież jedynego wolnego dnia w tygodniu. Tym bardziej, że zacząłem trzymać się planu, który sporządziłem w ramach budowania bazy tlenowej na najbliższe kilka tygodni. Przez nadchodzące 2 miesiące szału nie będzie jeśli chodzi o rower i przejechane km-y. Większość czasu poświęcam na trening siłowy i bieganie. W poniedziałek zakupiłem buty do biegania i odkurzyłem pulsometr. Powoli zaczynam odbudowywać formę. Aktualnie czuję spadek odporności i teraz staram się nie dopuścić do choroby. Sezon w tym roku zaczynam stosunkowo późno, więc ćwiczę w każdych warunkach bez względu na samopoczucie, byle tylko trzymać się planu. Nie mam nic do stracenia.
Ło matko, ostatni wpis 28.09.2011. Tak, trochę zaniedbałem rowerowanie i pora odkurzyć te pajęczyny. Minęło parę miesięcy i wreszcie coś ruszyło. Co robiłem w tym czasie ? Ano Jedris zawsze jest nieobecny tylko kontuzjowany (wyjątek stanowi Mazovia ale to dla mnie pierwszoplanowa realizacja). Jeździłem niewiele, stąd brak motywacji do nowych wpisów. Głównie lizałem rany i leczyłem kontuzję z czerwca. Ból w kostce powrócił we wrześniu wraz z rozpoczęciem roku i pierwszych zajęć W-Fu. Przerwa miała być nie dłuższa niż półtorej miesiąca i wtedy zdarzył się wypadek, który przekreślił moje treningi do końca roku i odebrał mi chęci do katowania się w zimę. Nic wielkiego, urwałem opuszek palca serdecznego ale to wystarczyło. Teraz wszystko jest jak najbardziej w porządku, więc nic nie stoi na przeszkodzie aby zacząć wszystko od nowa :) Fajne uczucie móc znowu zaliczać stare miejscówki. Teraz mając nową maszynkę do mielenia kilometrów szykują się nowe wyzwania.
Oto i ona. Sprzęt zawdzięczam Raptorowi i poniekąd Blase'owi :D Dzięki chopcy!
Amator bigosu. Gość, który nie potrafi jeździć prosto. Żywi się bananami i colą. Nie goli nóg i mówią do niego Jędris, zamiast JEDRIS!!
Sam o sobie ? "Jeżdżę wyczynowo bez ograniczeń, eksploracyjnie dla nowych terenów oraz z przyjemności i ciągłego sprawdzania swoich możliwości". Bonq