Wpisy archiwalne w kategorii

50-100 km

Dystans całkowity:5656.34 km (w terenie 678.81 km; 12.00%)
Czas w ruchu:232:08
Średnia prędkość:24.37 km/h
Maksymalna prędkość:70.00 km/h
Suma podjazdów:1850 m
Maks. tętno maksymalne:181 (91 %)
Maks. tętno średnie:152 (77 %)
Suma kalorii:13030 kcal
Liczba aktywności:85
Średnio na aktywność:66.55 km i 2h 43m
Więcej statystyk

Sierakowice i okolice lasu Rudnickiego

Wtorek, 22 czerwca 2010 · Komentarze(2)
Kierunek na Gliwice, później przez pola na Rachowice i wreszcie do Sierakowic. Spędziłem chwilę w tamtejszych lasach. Są najlepsze!! Długie, czyste, ogólnie zadbane i z równą nawierzchnią. Szkoda że tak daleko od domu. Miejsce do jazdy rowerem doskonałe!

Za Sierakowicami znalazłem się na chwilę w woj. Opolskim

Siup i Opolskie, a co... :D © Jedris


Później już tylko się zgubiłem. Tuż przed zachodem słońca wpakowałem się do lasu. Przejechałem 10km i zaczynałem mieć pietra, bo zaliczyłem około 30 zakrętów, więc powrót nie wchodził w grę! Adrenalina rosła, do głowy przychodziła mi tylko jedna myśl - kiedy złapie gumę !? Nagle cud! Wyjechałem w znajomym miejscu, obok kaplicy w Rachowicach, poczułem się jak w domu :) brakowało mi tylko ponad 30km :D W każdym razie adrenalina opadła, wtedy dopiero poczułem zmęczenie i głód. Teraz bolą mnie stawy nad kolanami, ale jakoś to będzie. Do jutra wypocznę.

Gdzieś w lasach Rudnickich © Jedris

Salut 81 :D i Czeszki zaliczone

Poniedziałek, 21 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Koniec lenistwa. Od dziś oficjalnie zarzynam dzień w dzień swój sprzęt. Przyszedł wolny czas i nareszcie można "spokojnie" potrenować. Pojechałem do Czechowic rozruszać się trochę po dwudniowej przerwie. Piasty strzelają tak że bez mp3 się nie ruszam i tylko czekać aż się coś rozleci. W przeglądzie było prawie już wszystko. Od skręcenia szprych, dokręcenia adaptera, hamulców, tarczy po wymianę łożysk, smarów, osi w piaście. Przód i tył szwankuje i wada nie chce się ujawnić.

W Czechowicach objechałem Dzierżno dookoła, znalazłem fajny punkt widokowy i oglądałem zachód słońca. Później zaczęły mnie żywcem żreć komary i zebrałem się do domu. Ogólnie ciężko się kręciło, znowu straciłem rytm ale niedługo nadrobię.

Pewne rodzinne okoliczności wprowadziły mnie w melancholijny nastrój...
Nad Dzierżnem © Jedris


...ale gdy zobaczyłem zachód słońca...
Sunrise © Jedris


...poczułem pewnego rodzaju...
Świat jest pełen dobrych emocji! © Jedris

WPKiW/Koper

Piątek, 4 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100 km, Użytkowo
Start z pod domu, pojeździć po parku Chorzowskim. Objechałem trasę maratonu i muszę przyznać że pan Wojtala się spisał. Jeden fragment szczególnie utkwił mi w pamięci i przy okazji w napędzie! Górka przy kolejce stroma w cholerę, zalana dokładnie na całej długości i szerokości. Na szczycie poczułem kręgosłup w dupie. Koła momentami zanurzone były po tarcze hamulcowe. W terenie spędziłem 2 godziny co do minuty, stąd spadek średniej. Nie był to solidny trening ale wyczerpałem się całkowicie. Gdybym tylko zabrał ze sobą jakieś żarcie można było powalczyć o setkę. W każdym razie bezstresowo, wszystko przed nami ;) Jutro zapowiada się ładna pogoda, postaram się przygotować do poważniejszego treningu.

Wolna chata u Olaj i pseudo abstynencka imprezka. W końcu kolarze nie piją, nie palą! Wróciłem o 5 rano i spałem 4h, czuję się zajebiście. Cały dzisiejszy trening poszedł w. .. Jeśli nocny treniol wypali a raczej planowany dst będę szczęśliwym człowiekiem ;]

Mikołów

Wtorek, 25 maja 2010 · Komentarze(0)
Wypadzik do Mikołowa

Nie ma to jak legalnie wolny dzień od praktyk :) Umówiliśmy się z Adamem o 11:00 na BP i jak tylko wyjechałem ze Świerkola już byłem upaprany błotem. Dopompowaliśmy opony i ruszyliśmy w drogę przez Chudów. Jak tylko zjechaliśmy z wiaduktu na Makoszowach okazało się że okolice zalała rzeka i droga główna jest zamknięta. Szybka decyzja, postanowiliśmy poszukać objazdu. Przejechaliśmy przez tory kolejowe nad rzeką Kłodnicą i wzdłuż torów do pierwszej lepszej drogi.

Tony błota, piachu i kamieni! Trafiliśmy na jakiś zjazd, przejechaliśmy kilometr i ciąg dalszy drogi był jak początek rzeki. Jako że jest nowa nazwaliśmy ją Domagałka na cześć dzielnego Adasia :D
Trzeba było wrócić do tego samego zjazdu, skręciliśmy w lewo i jechaliśmy dalej wąską piaszczystą ścieżką wzdłuż torów. Trafiliśmy na drogę główną w Przyszowicach. Stąd już wiedziałem jak jechać. Kolejny raz zmiana planu nastąpiła w Chudowie, kiedy zdecydowaliśmy się pojechać inną drogą do Mikołowa. Uwielbiam spontaniczne trasy typu: "-teraz w prawo" "-nie, mówię Ci w lewo" To nie był zły pomysł bo odkryłem kolejne genialne miejsce na pobicie rekordu prędkości ale generalnie jeszcze nigdy na trasie nie zaliczyłem tyle wzniesień. Do tego Adaś przez 50km siedział na moim kole. Kiedy dojechaliśmy do znajomego nam skrzyżowania średnia wzrosła i szybko dotarliśmy na miejsce. Na wsi jest super. Babcia Adama zrobiła nam swojski obiad. Zjadłem ziemniaki z jajkiem sadzonym, do tego kapusta i kotlet schabowy, mmm. Niestety przez nasze dwu godzinne błądzenie po krzakach i bagnach pozwoliliśmy sobie tylko na 30 minutowe odwiedziny.

Droga powrotna była bardzo szybka, pracę utrudniał ostry w mordewind, ale nie przeszkodziło to dotrzeć do domu w 50 min.

Wieczorkiem dokręciłem jeszcze km na waryniol, kolacja, eurowizja i do domu. Porażka, Polska nie zakwalifikowała się do finału... Jutro rano prakty.

Nie wszystkie zdjęcia wyszły ostre i doskonałe ale muszę zadowolić się swoim k750i.

W drodze objazdowej z powodu zalania Makoszów i kolejna niespodzianka. Wodne skrzyżowanie albo początek nowej rzeki "Domagałka"

Gliwice, Sośnicowice © Jedris


Rex, bohater który przypłynął z drugiego brzegu.

Rex, bohater który przypłynął z drugiego brzegu. © Jedris


Ja bawiłem się aparatem...

Ja bawiłem się aparatem... © Jedris


...podczas kiedy Adam zabawiał się z Rexem

...podczas kiedy Adam zabawiał się z Rexem © Jedris


Po błocie przyszedł czas na piach

W takich warunkach przyszło nam jechać © Jedris


Krótka przerwa po zjeździe ze ścieżki wdłuż torów.

Krótka przerwa © Jedris


Jeszcze chwila i w drogę!

Jacobs i kółka 3.0" :D © Jedris


Adam versus kałuża. Nie mam zdjęcia po ale Adasiu przegrał pojedynek :D

Drogą przez Chudów © Jedris


Andrju po trasie we własnej osobie. To był dobry trening mimo wycieczki

I jeszcze ja © Jedris

Zbrosławice

Sobota, 22 maja 2010 · Komentarze(1)
O jak ja kocham rower, tego było mi trzeba :) Właściwie to wyjechałem z zamiarem wspólnego kręcenia ale nikt nie miał wolnego czasu.

Start z własnego osiedla. Dało się zaobserwować jak wszędzie wiszą burzowe chmury, wiatr skutecznie je przeganiał ale na horyzoncie było widać smugi deszczu. Postanowiłem że nic mnie nie zatrzyma i pojechałem w kierunku Zbrosławic. Przez moment zguiłem się w Maciejowie. Z powodu budowy drogi są wszędzie objazdy a niektóre drogi są zalane i "nieprzejezdne" Żeby to ominąć jechałem przez budowe wiaduktu więc zaraz zalazł się ochroniaż. Następnie przejazd przez głęboką trawę, błoto i piach. Jakoś się udało wydostać z tego bagna.

Czekała już na mnie odnowiona droga do Świętoszowic. Po prostu bajka, średnie tempo na moich laciach 34km/h przez pare kilometrów aż do okolic Kamieńca gdzie były już strome podjazdy. Większa część pól na tym terenie jest zalana, a na demną dalej przelatywały burzowe chmury. W Kamiencu dotarłem na "Ścianę płaczu" początkowo bardzo strome wzniesienie. Góra rozciąga się na kilometr i na szczycie odkryłem nowo wybudowane osiedle z bardzo gościnnie powitalnym znakiem. Zawróciłem z zamiarem pobicia rekordu prędkości. Wyszło marne 48.8km/h, może to przez wiatr i ogólne zmęczenie w każdym razie nie umywa się do naszej Mikulczyckiej (59.3km/h) a sprawiła mi większą trudność podjazdu. Dużym utrudnieniem jest skrzyżowanie na samym dole gdzie uzyskać można największe przyspieszenie a trzeba przyhamować. Cały zachlapałem się deszczówką z asfaltu i było mi żal przydrożnych ślimaków, których po deszczu na drogę wychodziły całe stada. Na ich szczęście ja "nie przecinam" tylko od razu miażdże. Po zjeździe odbiłem w lewo i jechałem do domu w kierunku Zbrosławic :D Chmurek pojawiło się nieco więcej a droga była mi nieznajoma, więc średnie tempo podskoczyło, nadnercza pracowały :D Pojechałem na wieszową i zauważyłem jak płynie na mnie wielka chmura która na bank lunie jak tylko znajdzie się na demną. Średnia 35km/h i aż do momentu gdzie wyjechałem na znajomym skrzyżowaniu do Kamieńca. Zaobserwowałem ciekawą reakcje organizmu. Gdy tylko znalazłem się w znajomym miejscu poczułem ulgę i nogi odmawiały tak wydajnej pracy jak przed momentem. Po za tym miałem lekko z górki :) W każdym razie jechałem co sił i deszcz dopadł mnie na Maciejowie więc już niedaleko domu. Tak ze mnie parowało że momentalnie wysychałem i tak dojechałem na Waryniol do Babci i Dziadka gdzie zjadłem regenerującął kolacje i powrót do domu.

Budowa drogi głównej przez Maciejów :D Takiej drugiej gładkiej nie ma na świecie! Mają za swoje. Las nie służy do skracania dróg!

Droga główna przez Maciejów © Jedris


Walka z ochroną żeby dostać się na drugi brzeg

Tak wygląda przejazd w Maciejowie © Jedris


Takie bagno że rower sam stoi

Jazda po szosie Maciejów © Jedris


A jednak! Nie byłem tu sam :D

Byli tu przede mną © Jedris


Zdjęcie z kokpitu przy 35km/h+ Droga do Świętoszowic gładka jak tyłek niemowlaka. Pięknie pocina się po tej szosie! Po lewej widać skutki powodzi.

Świętoszowice © Jedris


Gościnności w Kamieńcu nigdy za wiele.

Kamieniec! © Jedris


Powrót z Waryniola. Efekt końcowy po trasie do Zbrosławic

Andju i Jacobs © Jedris

Mix Trening

Piątek, 30 kwietnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Użytkowo, 50-100 km
Pogoń, keszing, treniol, dziki, przygotowania, policja, alkomat, zmęczenie, jazda w terenie,pętla 18:24, rekord.... wpis pźniej

Wielki come back!

Piątek, 26 marca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Użytkowo, 50-100 km
III sesje

I - Miasto; +100 do lansu, cieszę się swoją maszyną, jest po renowacji silnika i nawet wizualnie zaczęła przymoniać salonowy eksponat :)
dst 11 km
teren 0,5 km
tm 24 min

II - Borowa Wieś; Leśny kesz. Kolejne piękne miejsce do jazdy rowerem.
dst 32,5 km
teren 12 km
tm 1:19

III - Kopernik; Spotkać się z Pawłem. Obgadać to i owo. Poznałem bikera, Paweł nr2, kto wie może kiedyś stworzymy grupę ale na razie... Ambitne plany co do jutrzejszej wyprawy :)
dst 12 km
teren 0,5 km
tm 30 min

Swoją drogą to pierwsza 50-tka w tym sezonie :)

Las w Biskupicach

Wtorek, 1 września 2009 · Komentarze(0)
Kategoria Wypad, 50-100 km
Pierwszy dzień Września. Ruszyliśmy z Pawłem w stronę Chorzowa poszukać rowerowych dróg leśnych jednak znaleźliśmy się w Biskupicach. Zaliczyliśmy spory kawałek w terenie i spotkaliśmy na końcu odcinka "samotną grzybiarkę"... Tak, to był niespodziewany widok po takim wysiłku i dezorientacji w terenie. Potem dorwaliśmy tunel za 111, który zaprowadził nas pod platan :) stamtąd pojechaliśmy na koper i spotkaliśmy joke z wilem, wymiana zdań i w drogę - jechaliśmy w stronę mojego domu po dokumenty i na Świerkol jednak pod moją klatką Paweł zauważył że powietrze uchodzi mu z przedniej opony... Kolejna guma. Nici ze Świerkola, więc pojechaliśmy na BP dopompować koło i na hute Maciejów opłukać mój rower z błota. Przejechaliśmy jeszcze kawałek razem przez działki w stronę Tatarkiewicza gdzie się rozstaliśmy. To był nasz ostatni nocny wakacyjny wypad :(. Odwiozłem rower do cioci gdzie jutro zajmie się nim D. Już jutro będę miał nowy napęd :)) Nareszcie !!

Sierakowice z Pawłem

Piątek, 28 sierpnia 2009 · Komentarze(0)
Kategoria Wypad, 50-100 km
Kolejny dzień pełen wrażeń spędzony w duecie :) Dziś pojechaliśmy z Pawłem do Sierakowic, jednak najwięcej adrenaliny dostarczyła nam droga powrotna, ponieważ wracaliśmy nocą w terenie "tradycyjnie" bez świateł. Leśne odcinki, polne drogi, przejazdy przez okoliczne parki - dosłownie nabieramy doświadczenia w zawrotnym tempie. Wyrównałem swoją rekordową prędkość jednak atak pobicia jej podejmę dopiero po zakupie nowego łańcucha i kasety. Obecny osprzęt już się wykańcza i trzeba przygotować rower na jesień. Póki co zmierzam ku osiągnięciu celu zrobienia 1000km w 1 miesiąc i jestem już naprawdę blisko ;)