Wpisy archiwalne w kategorii

Trening

Dystans całkowity:6400.09 km (w terenie 592.36 km; 9.26%)
Czas w ruchu:255:23
Średnia prędkość:25.06 km/h
Maksymalna prędkość:76.00 km/h
Suma podjazdów:2167 m
Maks. tętno maksymalne:199 (101 %)
Maks. tętno średnie:184 (93 %)
Suma kalorii:47819 kcal
Liczba aktywności:125
Średnio na aktywność:51.20 km i 2h 02m
Więcej statystyk

Wolna chwila

Wtorek, 24 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100 km, Trening
Kończy się drugi semestr, a więc tradycją już jest czerwiec kojarzący się z rękami pełnymi roboty, brakuje czasu na rower. Nawet on jest bardziej systematyczny ode mnie, niestety tylko w rozpadaniu się. Cube zawsze będzie niewyjaśnioną tajemnicą... [Piasta milczy (!?)]

Dzisiaj trening prowadzony przez: Kamieniec, Księży Las Vegas (zapodali :D), Wilkowice, Repty, Ptakowice, Bytom, Zabrze, Ruda Śl., centrum wszechświata albo imperium zła - Jodłowa. Kilka nowych tras dodałem do swojego mapnika i dalej powrót do zeszytów...

Czeszki/Koper

Czwartek, 19 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100 km, Trening
Szałsza, Czechowice, Gliwice, las Maciejowski i wyjazd od dupy strony w jakimś piździejewie na końcu zielonego bałaganu, buszu totalnym bez dróg i narodu wybranego za to z kałużami po paszki. O powrocie nie było mowy, to dalej drogą przez pole. (Drogi nie było). Po takim trzepaniu/terenie musiałem się zrelaksować i skończyłem na sk8 parku. Średnia jak w mordę strzelił! Mama karmi mnie cukrem :)

30,590 rekord :D

Wtorek, 17 maja 2011 · Komentarze(4)
Tak jest!! Na MTBku też można :D 2 lata starałem się jak mogłem i zawsze coś nie wypalało. Taka szczególna data dzisiaj bo wypadają urodziny Czesława Langa a mi właśnie pękła trzydziestka na godzinnym dystansie :D
Ciekawe bo nic nie planowałem mocniejszego na dziś i w ogóle wyszedłem później na rower bo przed 20 ale wszystko złożyło się na idealne warunki do przyciśnięcia i już po 20 minutach jazdy starałem się utrzymać średnią. Wszystko wyszło przypadkowo bo na liczniku mignęła mi średnia i jak zobaczyłem avg 31 w Gliwicach, nic już mnie nie zatrzymało :D

Nobilitowana trasa: Zabrze>Gliwice>Szałsza>Świętoszowice i nawrót. I jeszcze mała dygresja. Piasta dostała luzu...

Czechowice © Jedris

Zdjęcie zrobione w Czechowicach przy j.Czachowskim. Fotka wyretuszowana przypomina namalowany pejzaż

WPKiW

Poniedziałek, 16 maja 2011 · Komentarze(0)
Kategoria 25-50 km, Trening
Hiperkompensacja a prościej idealny dzień do agresywnej jazdy. Wyjechałem z domu w kierunku Katowic i chwilę później znalazłem się w parku Chorzowskim. Zrobiłem rundę w terenie i zauważyłem sporo się pozmieniało od jesieni.
Wykarczowali połowę chabazi z parku i w końcu coś widać za zakrętem...
Jedna gleba ale trawka korciła ;]

Ostatnio zapomniałem wspomnieć co słychać u mojej [tylnej] piasty. Nic straconego. Krótki przebieg jej kariery:
Zaczęło się "fajnie", później dostała extremalny jednostronny naciąg... Po centrowaniu koła milczała ale już po przejechaniu czterech tysięcy, konusy wykazały zużycie. Sporo się zbierałem do nabycia nowych części. Później dowiedziałem się że części zamienne do SH w ogóle nie są sprowadzane. Męczyłem, męczyłem i 4 tysiące później dostałem swój komplet. Dalej była reklamacja i wymiana na nowy model - mechanik pomylił modele piasty. Co zrobić ale gdyby nie to może nie popełniłbym największego błędu, który teraz niszczy mi piastę od środka.
Otóż, korzystając z okazji przy wymianie konusów kupiłem łożyska, z których kulki wymieniłem na nowe, gdyż uznałem za stosowne zmianę całego mechanizmu bo wytarty konus to zużyte kulki rzecz jasna. To był błąd i ja mogłem tego nie wiedzieć ale żeby mechanik, na którym polegam mi to polecił a że jest idiotą zgodził się żeby mi wsadzić kulki o średnicy 0,2mm mniejsze od seryjnych!!
Wystarczyło przejechać jeden błotny maraton, żeby się przekonać jak bardzo piasta jest męczona. Teraz się okazuje że nikt nie ma kulek do piasty HB 525 niestwierdzonej jako 'deorka' a mi pozostało słuchanie przyjemnego dźwięku pękającej ramy bo tak brzmi rozchodzący się stukot z piasty.
Wniosek ? Fuck off! Że niby ja mam inwestować w nową piastę dla tych ciężkich gniotów ? Po gwarancji nie ma śladu. Dworcową omijam i radzę omijać szerokim łukiem.
Ostatecznie nie planuje zmiany (chyba że pier...rozwali się) i będę ją dzierżył do śmierci - ot kiedy pozbędę się kół (albo roweru :D).
Dziękuję.

Wytrzymałość tlenowa

Poniedziałek, 11 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria 25-50 km, Trening
Zupełne wyczerpanie ostatnimi sesjami. Czuje spadek odporności. Przerwałem trening, złapało mnie przeziębienie.

Nie istnieją błędy - tylko lekcje

Niedziela, 10 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100 km, Trening
Szczerze myślałem że po ostatnich zmaganiach 3h na szosie to będzie pryszcz ale udzieliło się wczorajsze zmęczenie, stąd większość dystansu pokonana spokojnie. Jeszcze nie jestem na tyle mocny żeby walczyć z wiatrem.

Roweru nie umyłem ale łańcuch zmieniłem i styknie na dziś :] Przy skuwaniu sworzeń wygiął zewnętrzne ogniwo to zrobiłem też przeszczep całego jednego z rezerwy.

A z przeziębieniem to trochę na raty. Czuję się zdrowy jak jestem na rowerze, wracam i się zaczyna..

trening bez endu

Sobota, 9 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Dzisiejsze rowerowanie to istna fabryka endorfin, czyste przedawkowanie.
To miał być trening jak każdy inny. Wyjechałem z domu o 13 a wróciłem po 20.
Trochę kiepski dla mnie moment na kilku godzinne sesje ale zawsze mam wybór. Dzisiaj padło na pętlę w Rudzie i tam odbyła się prawdziwa rzeź.
Niby nic bo tylko się woziłem ale górki swoje zrobiły. Na miejscu najpierw zacząłem od oczyszczenia trasy bo rozbitych butelek na zjazdach nie brakowało
a ja dziękuję za kolejne przygody. Przejazd przez kładkę też mizerny bo woda przelała się na obu jej końcach. Mimo wszystko nie było dzisiaj mocnego na trasę w Rudzie...

Godzinę później dojechał Paweł i wykręciliśmy razem z 2 okrążenia bo złapał z przodu gumę. Standardowo nie byliśmy nań przygotowani i musiał wrócić do domu.
2 okrążenia dalej ja złapałem lacia i z buta poszedłem do domu.
Ale wróciłem! I spotkałem Pawła na miejscu w momencie jak łatał tylną dętkę...
Z reguły przez większość czasu tylko się mijaliśmy, głównie na trasie.

W sumie z Pawłem złapaliśmy 3 dziury i do tego dokładam 2 moje wywrotki.
Dystans trochę niewdzięczny jak na tyle godzin w siodle ale zaliczyłem prawie 2km w pionie w samym terenie.
Po wczorajszym przeziębieniu nie ma śladu ale po takim sforsowaniu zobaczymy co jutro pokaże. Nie dziwne że czuje się lekko zmaltretowany, podobnie jak mój rower, którego teraz nie ma kto umyć a jutro ciąg dalszy mocowania się.

Chciałbym tylko żeby dzisiejszy dzień nie poszedł na marne. Cholernie wyrobiłem tą trasę, na niej odparzyłem sobie.. jej zakręty biorę już przez sen.

W drodze do, 3 razy schodziłem z roweru żeby przejść przez "to" co zostawiła po sobie cicha noc
drzewko vs wiaterek © Jedris


Pierwsza kładka, której deski równają się poziomowi wody..
pierwsza kładka © Jedris


Drugi przejazd z bonusami. Przynajmniej żeby barierka była, ale na cholerę komu, to sobie leży obok. Na dnie.
i druga kładka © Jedris


Szeroki łuk i zjazd na krechę.
Koncentracja, równowaga, nerwowe operowanie hamulcami, a po drodze trzeba znaleźć czas na omijanie butelek.
Andrju jeszcze nie wie... © Jedris

uphill

Piątek, 8 kwietnia 2011 · Komentarze(0)
Kategoria 25-50 km, Trening
Trening na tolerancje laktatu. Złapało mnie jakieś cholerstwo i jeszcze dołożyłem do tego trening o dużej intensywności. Jestem ciekawy jak mnie jutro sieknie a w planie kilka godzin kręcenia...

Koniec leniuchowania

Środa, 6 kwietnia 2011 · Komentarze(3)
Jak na złość gdy tylko wskoczyłem na rower telefon dzwonił nieprzerwanie i z treningu dupa wyszła bo tętno nieregularne, to sobie z przyrodą dzisiaj poobcowałem. Żeby wszystko było takie proste jak sznurowanie butów ale nie żałuję. W Ptakowicach zainicjowałem kółko obserwatorów bocianów. Dla mnie pierwsze w tym roku. Zjechałem z szosy w pole i tak sobie przyglądałem się niezbitym dowodom na to że zimno już nie wróci. ;]

W domu zrobiłem sobie porządniejszy trening sprawdzający. Siła to zdolność przełamania czekolady na cztery kawałki i zjedzenia tylko jednego.
No i znowu lipa ale za to z miodem i orzeszkami :)

Ciconie penetratorzy
pierwsze ciconie © Jedris