Wyobraźnia integracji, ambitna przyjaźń, odważne lenistwo, niecierpliwość ignorancji, sceptyczny upór - pełen pakiet. W rytmie "The day... Look, if you had one shot, one opportunity To seize everything you ever wanted-One moment Would you capture it or just let it slip? Lose Yourself
Nowy miesiąc, nowe doświadczenia. Po raz pierwszy ktoś ułożył mi plan obowiązków na najbliższe tygodnie (pomijając plan szkolny). Na razie to okres fascynacji. W zimę okaże się jak silną mam wolę i chęci do regularnego treningu. Postawiłem sobie cel zapisania się do klubu i jeżdżenia w maratonach. Przyszedł czas na działanie. Chciałbym mieć już te 4 miesiące przygotowań za sobą ale coś za coś. Motywuje się tym, że większą satysfakcję człowiek osiąga ciężką pracą. Uczucie podobne jak zdobycie szczytu rowerem.
Dzisiaj w planie dzień wolnego :D Oczywissta oczywistość -"Wszystkich Świętych". Ale nie pozwoliłem sobie na to. Imo pogoda na to nie pozwalała. Nie żałuję :) Najpierw rundka w Bielszowicach, rekordowo 12:48 pomimo wywrotki, problemu z łańcuchem, przejazdu przez budowę. Jestem b.zadowolony
Wieczorem na Rokite na cmentarz. To jedyny dzień jesieni w roku kiedy nocą można ogrzać się w plenerze. Siedzieliśmy z Redem na cmentarzu do 23. Dzień dzieci ognia.
Z Dejvidem u naszego gitarhirołsa. Miałem okazje pograć na basie. Wybrzdękanie 6 nut rytmicznie zajęło mi pół godziny nauki, a potem okazało się że mam odcisk. Nie ma żartów z tą zabawką :D
Niewiele tego było. Na dołek skręcić konusy, bo znowu zrobił mi się luz w kole (tym razem tył). Stożki są już do wymiany. Marze o maszynowych łożyskach. Później do babki na imieniny ;]
Ruda, napieprzanie kilometrów w terenie. Wróciłem mokry jak świnia, przeziębiłem się albo jeszcze nie wyzdrowiałem. Później z buta: domit, platan, słoneczna - slipknot, żubr, tbk, wieczorna sesja napierania na Kejt. Notka pozbawiona sensu, są to urwane kawałki z życia chłopca z Zabrza, teraz będę pamiętał ten dzień i siwą małpę.
Czuje się jak mała dziewczynka z maślanymi oczami, nie wiem co ze sobą zrobić. Olałem zdrowienie nadgarstka, działa wystarczająco, żeby jeździć rowerem. Musiałem wsiąść na rower! To już prawie cztery dni, więcej nie wytrzymam przy dobrym stanie zdrowia. Na pogodę nie narzekam, najważniejsze że nie jest mokro i nie wieje. Mimo wszystkich zmian, dalej jeżdżę jak łamaga, dołożyłem kolejną glebę. Prędkość zerowa, nawrót na chodniku. Zwalam wszystko na trzynastego!
Tak naprawdę czuje się nieswojo. Jutro wolne od szkoły, panuje piątkowy klimat i nie ma co ze sobą zrobić. Obrałem kierunek koper i wpadłem do Pawła. Zastałem świeżo odebrany amor. Jego praca dalej wydaje się dziwna. Jest twardy i nie ma to nic wspólnego z ciśnieniem. Jutro rozjedziemy go trochę po krzakach w Rudzie, zobaczymy.
Pierwsze co rzuciło mi się w oczy: "Dodaj wycieczkę" :D ? To jakaś żydowska katorga. Zawróciłem rower i kierunek: Dom! Nie mogę swobodnie poruszać stawem/nadgarstkiem. Chwyt jest do bani. Zawinąłem dłoń w bandaż i zaczekam do jutra. Nieskromnie oczekuje cudu. Nie chcę iść do lekarza!
Dzisiaj krótko. Wjechałem do ciemnego tunelu i nie zauważyłem na środku palety. Zaliczyłem OTB 10/10 z telemarkiem na rękach. Buty wypięły się dopiero pół metra mojego ryja nad ziemią. Czyli stosunkowo za późno na "Ojcze nasz" Teraz sobie ulżę po narzekając. Napierdala mnie lewy nadgarstek tak, że dupy nie mogę nawet wytrzeć, o myciu rąk nie wspomnę. Chciałem jeszcze gorąco pozdrowić ekipę budowlaną i ciulików, którzy nie posprzątali po sobie tego rozpierdolu. W ostateczności dziękuję swojemu sumieniu. Nic mnie to nie nauczyło i nadal mam w dupie "lampki rowerowe". Tunele powinny być oświetlone!! Na kolacje jadłem leszcza jedną ręką. Dla profanów to jedna z najbardziej ościstych ryb.
Amator bigosu. Gość, który nie potrafi jeździć prosto. Żywi się bananami i colą. Nie goli nóg i mówią do niego Jędris, zamiast JEDRIS!!
Sam o sobie ? "Jeżdżę wyczynowo bez ograniczeń, eksploracyjnie dla nowych terenów oraz z przyjemności i ciągłego sprawdzania swoich możliwości". Bonq