Spotkanie na Damrota z Adamem, chwila na omówienie trasy i nagle burza. Schowaliśmy się na przystanku autobusowym pod dachem. Przeczekaliśmy deszcz i po 10 minutach postanowiliśmy że jedziemy jednak do Adama na snookera. Pierwsze rozegrane partie w praktyki i przegrana (1:3) jakby tego było mało Adam wbił swojego maxa 30pkt :) Później oglądaliśmy mecz Górnika z Pogonią. Nie wiem jakim cudem tego dokonali ale wygrali 2:0. Zrobiła się 22:00 a na dworze cały czas lało. Ubrany byłem w tshirt i krótkie spodnie, więc nie pozostało mi nic jak zadzwonić do taty poprosić żeby po mnie przyjechał. Szybki transport do domu. Na jutro zapowiadają cały dzień zachmurzenia i deszcz.
Śmieszna porażka. Fajnie było bo zebraliśmy się wyjątkowo w trójkę :) z [a href="http://redbike.bikestats.pl"]Pawłem[/a] i Adamem ruszyliśmy okrężną drogą do Chudowa i ponad 10km od domu na stromym zjeździe Adamowi zerwał się łańcuch. Zaczynało się robić pochmurno, chwilę później pojawił się deszcz, zaszło słońce a my w najlepsze szukaliśmy na środku drogi dwóch małych kawałeczków łańcucha. Po jakimś czasie zapaliły się latarnie. Tak minęła nam najbliższa godzina :) Byliśmy cali mokrzy i padł pomysł zadzwonić do znajomego żeby odebrał poszkodowanego Adaśka do domu. W trakcie telefonu naszej ofiary Paweł znalazł spinkę, na całe szczęście bo Adama ominęła by najlepsza przygoda :D Do domu przy ulewym deszczu wracaliśmy przez Mikołów z minimalnym oświetleniem o godzinie 22:00 Byliśmy tak przemoczeni że po powrocie wszedłem w ubraniach do wanny. Jedno wiem napewno. Nigdy nie użyję spinki na maratonie.
Razem z Adamem pojechałem na Pogoń odnaleźć tytułowego kesza. Na miejscu okazał się sporych rozmiarów. Zdecydowaliśmy się na kolejny cel i ruszyliśmy w okolicę Mikołowa gdzie trafiliśmy w bardzo ładne i zaciszne miejsce. Zorientowaliśmy się że droga i okolica jest nam znana z zeszłorocznego wypadu. Powrót przez Paniówki, zdążyliśmy jeszcze 2x się zgubić, aż w końcu trafiliśmy do Zabrza. Jeszcze spotkanie w centrum z Pawłem i powrót w deszczu. Było zimno i nieprzyjemnie.
Zamułka. Wszyscy chorzy albo leniwi. Tylko ja miałem ochotę na rower. Wskoczyłem na Cube i pojechałem do Pawła. Grunt że z powrotem dostałem się do domu, zapomniałem kluczy i już myślałem że znów będę jeździć całą noc. Godzinę temu Robertson zdobył mistrzostwo świata w snookera, tak mnie to zmęczyło że muszę się położyć.
Nie było tak źle, zapomniałem tylko zabrać jedzenia po które musiałem wrócić. Spóźniłem się tylko godzinę a na miejscu okazało się że zapomniałem też bidonu...
Walka o utrzymanie oponki trwała 2 dni, ok. 6h. Podkleiłem część wewnątrzną większym kawałkiem starej dętki, włożyłem nową detkę, napompowałem 4 atmosfery i ruszyłem po osiedlu sprawdzić jej wytrzymałość. Oponka wytrzymała na razie 5km na szosie i nadal daje radę. Zobaczymy jutro na większym dystansie
...i nie dojechałem. Nowy rower, świeże oponki, mały przebieg, a już dopadła mnie guma. Rozumiem, zdarza się ale jak tylko spojrzałem na oponkę szczęka mi opadła. Akurat na widoku ukazała się piękna dziura w oponie. Rozerwałem nową Schwalbe Racing Ralph, z tego co wyczytałem w internecie to rozdarcie takiej nowej sztuki jest jak trafienie szóstki w totka. W każdym razie jestem zawiedziony bo pozbyłem się wszystkich funduszy i nie byłem przygotowana na takie historie, dodatkowo w rowerowym poradzili mi tylko żebym oponę wyrzucił a wulkanizatorzy że oponki nie da się uratować :( Znowu nie mam na czym jeździć ?
Amator bigosu. Gość, który nie potrafi jeździć prosto. Żywi się bananami i colą. Nie goli nóg i mówią do niego Jędris, zamiast JEDRIS!!
Sam o sobie ? "Jeżdżę wyczynowo bez ograniczeń, eksploracyjnie dla nowych terenów oraz z przyjemności i ciągłego sprawdzania swoich możliwości". Bonq