Wpisy archiwalne w kategorii

Wypad

Dystans całkowity:5221.54 km (w terenie 1003.90 km; 19.23%)
Czas w ruchu:237:50
Średnia prędkość:21.95 km/h
Maksymalna prędkość:71.60 km/h
Suma podjazdów:157 m
Maks. tętno maksymalne:196 (100 %)
Maks. tętno średnie:158 (80 %)
Suma kalorii:10265 kcal
Liczba aktywności:94
Średnio na aktywność:55.55 km i 2h 31m
Więcej statystyk

Zgubiłem się

Sobota, 30 października 2010 · Komentarze(0)
Mission failed. Założenie było takie, że jadę do Rudzińca oddać pożyczoną kamizelkę. W Gliwicach pomyliłem drogę i zamiast na Rudziniec, kierowałem się na Olesno. Nadrobiłem 20km jak dotarło do mnie, że to nie tędy. Musiałem zawrócić, za niecałą godzinę zachód, więc nie ma się co pchać. Wróciłem do domu. Październikowej setki nie będzie.

Motanie się

Piątek, 29 października 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 50-100 km, Wypad
Początkowo na Rude coby wprowadzić mięśnie w stan aktywności rozwojowej. Dalej pokręcić się z Redem. Stereotypowo - wraz z upływem dodatniej temperatury poziom maniany wzrastał. Później na waryniol i siedzenie do późna nad "solaris".

Up stairs

Sobota, 23 października 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 25-50 km, Spinning, Wypad
Do Chorzowa z Pawłem. Podniecaliśmy się górkami, trawą, księżycem i chmurkami. A potem zaczęliśmy wjeżdżać po schodach, aż do mojej wywrotki, zaraz po której pojawił się jakiś kolega na rowerze. Czarny rycerz w zbroi dh fox (nie, to było tylko jedno z jego marzeń).
Nie poznałem jego imienia, nie umówiliśmy się na kolejne spotkanie, nie poprosiłem o jego numer telefonu i nawet się nie całowaliśmy. Poznałem za to jego marzenia/kolejne cele (zauważyłem że mamy podobne), potem było zwyczajnie, normalnie, nieprzemijająco, czarująco. Romantyczne trzy kółeczka wokoło stawu w jakimś nowym, magicznym, nieznajomym miejscu i tematy egzystencjalne.

Przepis na udaną randkę, to czysty spontan. Szkoda tylko, że tak mało jest zmotoryzowanych kobiet. Gdzie ja sobie żonę znajdę jak nie na rowerze ?

Tu i tam..

Poniedziałek, 4 października 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 25-50 km, Wypad
Czuję moc :D Najpierw szosą do CMSu, następnie Maciejów, napełnianie bidonów, dalej droga do mnie, szybkie przebieranie i sru do lasu na górki. Ciemność dopadła nas pół godziny później ale kręciło się dobrze. Bardziej luźno i ostrożnie. Dzisiaj tylko jedna gleba. Pętla w 14:55

RŚ, Rokitnica

Piątek, 1 października 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Wypad, Trening, 25-50 km
Ruda Śląska, pętla mistrzowskiej traski. Pierwsza sucha jazda w SPD i pierwsze 4 gleby. Tylko 1 kółko bo zimno i brak motywacji, bo na każdej górce zaliczam upadek :D Dalej do Pawełka obgadać kwestie inwestycji w klub. Jest dobrze, jesteśmy zdecydowani.
15m później poskładał rower i wyszliśmy pokręcić. Droga na Rokite i z powrotem. Lekkie jesienne przymulenie i zimne powietrze było do bani ale ogólnie kręciło się w porządku, nogi podawały ;]

Dzień po maratonie

Poniedziałek, 20 września 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 25-50 km, Wypad
Pojechałem do lasu rozruszać mięśnie. Troszkę mnie przymuliło, dopiero godzinę później wpadłem w swój rytm.
Pogoda genialna na rower. Chwytam ostatnie ciepłe dni lata. Praktycznie we wszystkim kończy się sezon.
Spotkałem Michała, do końca kręciliśmy razem. Rower całkiem nieźle zniósł wczorajsze górki. Zostało mi tylko dostawić adapter, bo tarcza z tyłu ociera. Podkładki czekają. Dzisiaj zdarzyło się coś jeszcze ale o tym napiszę w tygodniu.

Historyczne wakacje

Środa, 25 sierpnia 2010 · Komentarze(3)
Kategoria 25-50 km, Wypad
Jak w tytule. Nuuda, ale zdałem!! Jedno sobie obiecałem. Już nigdy do tego nie dopuszcze. Nie jest to warte tyle stresu i szkoda wakacji. Jednak wszystko ma swoje plusy i minusy. Wkraczam w następny rok z zapasem motywacji :]
2 dni na dopingu © Jedris

Estera, dzięki za wsparcie.

Nocna inwazja

Sobota, 21 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Start o 21:00 bez świateł i w drogę do miasta. Początek trasy przez las Świerczewskiego, ciemność totalna i pełen gaz.
Przystanek, fontanny na 3go Maja. Paweł chciał mnie zamoczyć, zamiast tego sam wyjechał mokry, hehe. Później Maciejów, dopełnianie bidonu i jazda główną drogą do Gliwic. Bezcelowe kręcenie wokół rynku. Wszystko rozkopane.
W takich wąskich przejściach jest ciasno i... pojechaliśmy dalej.
Tunel za A4 i w drogę domu - avg 45km/h.
Na miejscu kupiliśmy leszki i... 2 godziny później byliśmy na moim osiedlu.
I dopiero zaczęliśmy pić!! Whatever :D
Zrobiła się 2 w nocy i zza horyzontu wyskoczyły światła. 12 krążków rozproszonych po niebie. Myślę że to były paralotnie, chociaż nie wiem czy jest bezpieczne latanie nocą nad lasem.
Następny był pokaz sztucznych ogni, a później piwo się skończyło i tak minęła nam noc.

Po mieście

Piątek, 20 sierpnia 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 25-50 km, Wypad
Spokojnie i bez forsowania, pojechałem do Gliwic. Centrum nieprzejezdne i przekopane w 90%.
Przetrenowany regeneruje siły i motywacje.