Wypad z redbike'iem na keszing w okolice Lublińca
Sobota, 27 marca 2010
· Komentarze(0)
Kategoria Wypad, Powyżej 100 km
Długo oczekiwana setka stała się rzeczywistością :) (86')
Ekipa desantowa w postaci naszego elitarnego duetu - Paweł 'redbike & Andre 'Jedris jako AbsolwentMTB_TEAM rusza na północ w poszukiwaniu skarbów!
Jako że razem z Pawełkiem kochamy idiotyczne pomysły wybraliśmy się przed zachodem słońca do Lublińca na keszing jadąc głównymi drogami. Jedliśmy suche bułki, zgniłe banany i najlepszy w menu pasztet popijając wodą z kałuży. Po drodze mijaliśmy dzikie i mniej dzikie, niektóre nawet martwe zwierzęta. W lesie mieliśmy pecha i nie spotkaliśmy żadnych. Jadąc sobie szosą przez środek lasu nie wiadomo gdzie postanowiliśmy się zatrzymać na poboczu. Stała tam tablica z mapką okolicy. Szybka orientacja w terenie i niedaleko odbiliśmy do lasu jadąc przed siebie szukając szczęścia. Takie właśnie nas dopadło! Zauważyłem charakterystyczną drabinkę z pewnego zdjęcia, która zaprowadziła nas do stawu i rzeczki. 10 min w terenie i kesz został odkryty! Dochodziła godzina 22 i zrobiło się trochę zimno więc zaczęliśmy tańczyć. 2 technomuły w środku lasu gdzieś w Lublińcu, myślę że jak na nas to wyglądaliśmy całkiem normalnie. W drodze powrotnej powoli padały nam baterie w lampach, więc wybraliśmy najrozsądniejsze rozwiązanie...
"11"
Trzymamy się 11-stki, najbardziej ruchliwej drogi w tym terenie. Po drodze osobówki, ciężarówki i inne tirówki trąbiły na nas!! Jestem pewien że to z podziwu i szacunku o jakiej porze pocinają wyczynowi kolarze szosą. Godzina 1:10 postój na stacji benzynowej orlen i tankowanie hitami, nagle podjeżdża policja zaintersowana moimi lampami. Wyjaśniłem panom że jestem od kilku godzin w trasie i przód zgubiłem, a tył widać jak jest (bardzo) ciemno, oczywiście pełna powaga. Panowie doradzili nam jedynie żebyśmy unikali głównych dróg. Staliśmy tylko k***a na środku skrzyżowania dróg krajowych 78 i 94 :D Powiedziałem: Oczywiście, jasna sprawa, będziemy uważać. Następnie doszedł do nas jakiś ziomek, "zagorzały" fan Górnika Zabrze z pytaniem co my robimy ^^? Poczęstowaliśmy go ciastkami i już byliśmy dobrymi kumplami. Skubany jedno mi strącił puentując "p*****l to! heheRehe". Odchodził kilkakrotnie ale zaraz jak mu się to udało wrócił po ciastko na drogę. Dałem mu swoje a on się uśmiechnął, bezcenne :D Pojechaliśmy do domciu, na osiedlu miałem dst 96,5 km więc dokręcałem o 2-giej rano kółeczka wokoło domu. Dzień zakończyłem na całe szczęście w swoim łóżku w ubraniu razem z butami i kurtką odpływając w wirze całego szaleństwa.
Oj! Zaraz do kościoła...
Ekipa desantowa w postaci naszego elitarnego duetu - Paweł 'redbike & Andre 'Jedris jako AbsolwentMTB_TEAM rusza na północ w poszukiwaniu skarbów!
Jako że razem z Pawełkiem kochamy idiotyczne pomysły wybraliśmy się przed zachodem słońca do Lublińca na keszing jadąc głównymi drogami. Jedliśmy suche bułki, zgniłe banany i najlepszy w menu pasztet popijając wodą z kałuży. Po drodze mijaliśmy dzikie i mniej dzikie, niektóre nawet martwe zwierzęta. W lesie mieliśmy pecha i nie spotkaliśmy żadnych. Jadąc sobie szosą przez środek lasu nie wiadomo gdzie postanowiliśmy się zatrzymać na poboczu. Stała tam tablica z mapką okolicy. Szybka orientacja w terenie i niedaleko odbiliśmy do lasu jadąc przed siebie szukając szczęścia. Takie właśnie nas dopadło! Zauważyłem charakterystyczną drabinkę z pewnego zdjęcia, która zaprowadziła nas do stawu i rzeczki. 10 min w terenie i kesz został odkryty! Dochodziła godzina 22 i zrobiło się trochę zimno więc zaczęliśmy tańczyć. 2 technomuły w środku lasu gdzieś w Lublińcu, myślę że jak na nas to wyglądaliśmy całkiem normalnie. W drodze powrotnej powoli padały nam baterie w lampach, więc wybraliśmy najrozsądniejsze rozwiązanie...
"11"
Trzymamy się 11-stki, najbardziej ruchliwej drogi w tym terenie. Po drodze osobówki, ciężarówki i inne tirówki trąbiły na nas!! Jestem pewien że to z podziwu i szacunku o jakiej porze pocinają wyczynowi kolarze szosą. Godzina 1:10 postój na stacji benzynowej orlen i tankowanie hitami, nagle podjeżdża policja zaintersowana moimi lampami. Wyjaśniłem panom że jestem od kilku godzin w trasie i przód zgubiłem, a tył widać jak jest (bardzo) ciemno, oczywiście pełna powaga. Panowie doradzili nam jedynie żebyśmy unikali głównych dróg. Staliśmy tylko k***a na środku skrzyżowania dróg krajowych 78 i 94 :D Powiedziałem: Oczywiście, jasna sprawa, będziemy uważać. Następnie doszedł do nas jakiś ziomek, "zagorzały" fan Górnika Zabrze z pytaniem co my robimy ^^? Poczęstowaliśmy go ciastkami i już byliśmy dobrymi kumplami. Skubany jedno mi strącił puentując "p*****l to! heheRehe". Odchodził kilkakrotnie ale zaraz jak mu się to udało wrócił po ciastko na drogę. Dałem mu swoje a on się uśmiechnął, bezcenne :D Pojechaliśmy do domciu, na osiedlu miałem dst 96,5 km więc dokręcałem o 2-giej rano kółeczka wokoło domu. Dzień zakończyłem na całe szczęście w swoim łóżku w ubraniu razem z butami i kurtką odpływając w wirze całego szaleństwa.
Oj! Zaraz do kościoła...