SC Baltic Sea - Dzień 1#
Środa, 3 sierpnia 2011
· Komentarze(0)
Kategoria Powyżej 100 km, Wyprawa, Zdjęcia
Dziś spokojnie w odpowiednich do wyprawy humorach nieświadomi w co się pakujemy :)
Pobudka o 6, śniadanie, ostatnie pakowanie i wyjazd po 7, w tym czasie przyjechał Paweł a moja mama odprawiła nas do samego przystanku. Czyste niebo, zapowiadała się upalna pogoda. Nie było inaczej :)
Słońce szybko zaczęło nam się udzielać. Już 2h po starcie w okolicach Jaworzna pierwsza niespodzianka. Zgubiliśmy główną drogę ;> Ale z naszym talentem wszystko jest możliwe. Pobłądziliśmy trochę po wsiach ale teraz myślę, że to nam sprzyjało. Kierunek dobry bo jedziemy na wschód, więc kręcimy spokojnie odpoczywając od ruchu. Po jakiejś godzinie wyjeżdżamy z powrotem na główną drogę :) Jak się okazało jechaliśmy równolegle tylko polami i wioskami. To taki mały wstęp przed tym czego spodziewamy się na Jurze..
Pierwszy cel trasy zdobyty. Rynek główny w Krakowie. W tle Sukiennice.
Przerwa i czas na kilka zdjęć. Redbike i Kościół Mariacki.
Show z bańkami mydlanymi. Jak przerwa to czas na kilka zdjęć :)
Jedno z większych przełamań życiowych :D Jak posmarować bułkę pasztetem kiedy ludzie wlepiają we mnie swoje wścibskie gały ? RedBike: "Po prostu smaruj!"
Pożegnanie z Krakowem. Najedzeni ruszamy szukać początku szlaku Jurajskiego ;];]
I oto jest nasz szlak. No to lecimy na Częstochowę :)
Ciekawe czy robią też pranie ? Mózg mam już wyprasowany.
Red dawaj ponton! Z tego co pamiętam to na liczniku nie mieliśmy 5km przejechanego szlaku a już zaliczyliśmy kamienisty podjazd, punkt widokowy i zaporę po burzową ?
Jako że nie chciało mi się ubierać kąpielówek, zgodnie przeszliśmy tunel górą.
W Ojcowskim parku zgubiliśmy rowerowy szlak i wjechaliśmy na pieszy, który odkupiliśmy bólem stóp. Wyżej się chyba nie dało. Przeszliśmy nawet chmury :D
W drodze do Zawiercia za miejscowością Szułyszowy znaleźliśmy miejscówkę na rozbicie naszego pierwszego biwaku. Z resztą szukaliśmy tego miejsca na gwałt, gdyż słońce już zachodziło a my spieszyliśmy żeby wydostać się z Parku Narodowego. Jakoś się udało. Paweł zajął się ogniskiem a ja upychałem rowery do namiotu. Jeden jest już w środku , drugi jak widać stoi w przedpokoju :D Do namiotu wchodzi się przez ramę.
Słońce schowało się już za horyzontem a my jedliśmy ciepły chleb prosto z ognicha :]
Pobudka o 6, śniadanie, ostatnie pakowanie i wyjazd po 7, w tym czasie przyjechał Paweł a moja mama odprawiła nas do samego przystanku. Czyste niebo, zapowiadała się upalna pogoda. Nie było inaczej :)
Słońce szybko zaczęło nam się udzielać. Już 2h po starcie w okolicach Jaworzna pierwsza niespodzianka. Zgubiliśmy główną drogę ;> Ale z naszym talentem wszystko jest możliwe. Pobłądziliśmy trochę po wsiach ale teraz myślę, że to nam sprzyjało. Kierunek dobry bo jedziemy na wschód, więc kręcimy spokojnie odpoczywając od ruchu. Po jakiejś godzinie wyjeżdżamy z powrotem na główną drogę :) Jak się okazało jechaliśmy równolegle tylko polami i wioskami. To taki mały wstęp przed tym czego spodziewamy się na Jurze..
Pierwszy cel trasy zdobyty. Rynek główny w Krakowie. W tle Sukiennice.
Sukiennice© Jedris
Przerwa i czas na kilka zdjęć. Redbike i Kościół Mariacki.
Kościół Mariacki© Jedris
Show z bańkami mydlanymi. Jak przerwa to czas na kilka zdjęć :)
Kraków rynek główny© Jedris
Jedno z większych przełamań życiowych :D Jak posmarować bułkę pasztetem kiedy ludzie wlepiają we mnie swoje wścibskie gały ? RedBike: "Po prostu smaruj!"
Drugie śniadanie© Jedris
Pożegnanie z Krakowem. Najedzeni ruszamy szukać początku szlaku Jurajskiego ;];]
Kraków, Kościół Mariacki© Jedris
I oto jest nasz szlak. No to lecimy na Częstochowę :)
Początek Szlaku Orlich Gniazd© Jedris
Ciekawe czy robią też pranie ? Mózg mam już wyprasowany.
Prasowanie - sztuka nie lada© Jedris
Red dawaj ponton! Z tego co pamiętam to na liczniku nie mieliśmy 5km przejechanego szlaku a już zaliczyliśmy kamienisty podjazd, punkt widokowy i zaporę po burzową ?
Droga do Częstochowy© Jedris
Jako że nie chciało mi się ubierać kąpielówek, zgodnie przeszliśmy tunel górą.
Część Szlaku po ost. burzy© Jedris
W Ojcowskim parku zgubiliśmy rowerowy szlak i wjechaliśmy na pieszy, który odkupiliśmy bólem stóp. Wyżej się chyba nie dało. Przeszliśmy nawet chmury :D
Droga do nieba© Jedris
W drodze do Zawiercia za miejscowością Szułyszowy znaleźliśmy miejscówkę na rozbicie naszego pierwszego biwaku. Z resztą szukaliśmy tego miejsca na gwałt, gdyż słońce już zachodziło a my spieszyliśmy żeby wydostać się z Parku Narodowego. Jakoś się udało. Paweł zajął się ogniskiem a ja upychałem rowery do namiotu. Jeden jest już w środku , drugi jak widać stoi w przedpokoju :D Do namiotu wchodzi się przez ramę.
Dziko Dziko© Jedris
Słońce schowało się już za horyzontem a my jedliśmy ciepły chleb prosto z ognicha :]
Pierwszy zachód słońca© Jedris