Sierakowice i okolice lasu Rudnickiego

Wtorek, 22 czerwca 2010 · Komentarze(2)
Kierunek na Gliwice, później przez pola na Rachowice i wreszcie do Sierakowic. Spędziłem chwilę w tamtejszych lasach. Są najlepsze!! Długie, czyste, ogólnie zadbane i z równą nawierzchnią. Szkoda że tak daleko od domu. Miejsce do jazdy rowerem doskonałe!

Za Sierakowicami znalazłem się na chwilę w woj. Opolskim

Siup i Opolskie, a co... :D © Jedris


Później już tylko się zgubiłem. Tuż przed zachodem słońca wpakowałem się do lasu. Przejechałem 10km i zaczynałem mieć pietra, bo zaliczyłem około 30 zakrętów, więc powrót nie wchodził w grę! Adrenalina rosła, do głowy przychodziła mi tylko jedna myśl - kiedy złapie gumę !? Nagle cud! Wyjechałem w znajomym miejscu, obok kaplicy w Rachowicach, poczułem się jak w domu :) brakowało mi tylko ponad 30km :D W każdym razie adrenalina opadła, wtedy dopiero poczułem zmęczenie i głód. Teraz bolą mnie stawy nad kolanami, ale jakoś to będzie. Do jutra wypocznę.

Gdzieś w lasach Rudnickich © Jedris

Salut 81 :D i Czeszki zaliczone

Poniedziałek, 21 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Koniec lenistwa. Od dziś oficjalnie zarzynam dzień w dzień swój sprzęt. Przyszedł wolny czas i nareszcie można "spokojnie" potrenować. Pojechałem do Czechowic rozruszać się trochę po dwudniowej przerwie. Piasty strzelają tak że bez mp3 się nie ruszam i tylko czekać aż się coś rozleci. W przeglądzie było prawie już wszystko. Od skręcenia szprych, dokręcenia adaptera, hamulców, tarczy po wymianę łożysk, smarów, osi w piaście. Przód i tył szwankuje i wada nie chce się ujawnić.

W Czechowicach objechałem Dzierżno dookoła, znalazłem fajny punkt widokowy i oglądałem zachód słońca. Później zaczęły mnie żywcem żreć komary i zebrałem się do domu. Ogólnie ciężko się kręciło, znowu straciłem rytm ale niedługo nadrobię.

Pewne rodzinne okoliczności wprowadziły mnie w melancholijny nastrój...
Nad Dzierżnem © Jedris


...ale gdy zobaczyłem zachód słońca...
Sunrise © Jedris


...poczułem pewnego rodzaju...
Świat jest pełen dobrych emocji! © Jedris

Bielszowice

Środa, 16 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 0-25 km, Spinning
Pięknie się dzień zaczął.. Wstaje i odbieram MMS ze zdjęciem nogi w gipsie Pawła. No szlag by to! 11 miesięcy przygotowań a na finishu taka niespodzianka. To nie wróży nic dobrego, pozostaje tylko czekać do wtorku na orzeczenie lekarza.

Szybka rundka na Bielszowicką górkę podtrzymać resztki kondycji. Później zawieść Adamowi zeszyt i powrót do rzeczywistości :| Pocieszam się wiadomością, że jeszcze tylko jutro i mamy oficjalnie wolne!! :]

Rundka

Wtorek, 15 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 0-25 km, Spinning
..na Bielszowice rozruszać kości. Osobiście b.spodobała mi się tamtejsza górka. 2,50km czystego podjazdu stanowi dobry trening wytrzymałościowy. Czuje brak formy po dwóch dniach przerwy. I-sza dekada czerwca każdego roku nie sprzyja na jazdę rowerem - ale już niedługo... 18-tego konf. klasyfikacyjna :)

Hot spinning

Sobota, 12 czerwca 2010 · Komentarze(3)
Kategoria 25-50 km, Spinning
Dziś temat prędkości. Litości!! Niech mi ktoś poradzi jak na moim składaku urwać średnią 30 km/h :D ??

Poprawiłem swój rekord na godzinnym dystansie, teraz wynosi on 29,22km i na razie to wszystko na co mnie stać. Była szansa na więcej ale wylądowałem w Bielszowicach a tam czekał na mnie dwu kilometrowy podjazd. Ciężko było utrzymać 20km/h, na szczycie miałem już 16 km/h.

Cały dzień "hica" a Andrju jechał w deszczu przez całą godzinę :D jednak temperatura asfaltu i parujący mózg nie pozwoliły mi skutecznie zamoknąć. Z tą burzą to jedyny dobry pomysł w tym tygodniu. Pozdrowienia dla głównego meteorologa ;)

Miejsce darmowego wodopoju. Prawdziwy geniusz "Szyb Maciej" uratował mi życie przed uschnięciem.
Szyb Maciej © Jedris

Rokitnica z Pawłem

Piątek, 11 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 25-50 km, Użytkowo
Skończyłem składanie i czyszczenie Cubea (jak nowy^^) i jak wsiadłem po dwóch dniach na rower to aż miło się kręciło. Depnąłem mocno na osiedle kopernika. Na Mikulczyckiej 26,5 km/h na autopilocie pod górę, aż się zmotywowałem do jakiegoś wypadu.
Na miejscu jakiś czas spędziłem z Tarzanem i dalej szukałem Pawła. Spotkanie przed klatką Froncika, godzina przed 22 i spontaniczny pomysł drogi na Rokitę! Nocna jazda bez świateł czyli to co uprawiamy najczęściej ;] Pawła dorwała policja i kiedy zaczął opowiadać w liczbie mnogiej że "właśnie wracamy do domu" mnie już nie było!!:D Na Grzybowicach padł rekord prędkości. Linia 617 i jazda na maxa.
Będąc jeszcze na Rokicie zauważyliśmy na niebie światło które padało z południa... i pojechaliśmy na Maciejów napić się wody. Jak się na miejscu okazało od razu obraliśmy punkt skąd padał strumień światła. Był to "Szyb Maciej" a lampy informowały o imprezie 12.06 "Industriadzie"
Później były jeszcze podchody na dziki w lesie i udało się wyczaić kilka sztuk :] Ogólnie to zwierzęta "dzikie", które w obronie własnej i stada stosują atak, jednak za każdym razem kiedy natykamy się z Pawłem na nie uciekają gdzie mogą! Pech ale i tak adrenaliny nie brakowało. I właśnie kiedy wyjechaliśmy z Maciejowa poczułem jaki jestem zmęczony. Odezwał się cały tydzień i wszystkie zarwane nocki. O 2 rano byłem w domu, zjadłem kolacje i zasnąłem, natomiast wstałem na obiad o 15!

Ogólnie był to dzień ciekawych wydarzeń. Między innymi szkoła i oczywiście początek MŚ w piłce nożnej!


Po napompowaniu i ułożeniu gumy wracałem sobie ze swoim kołem z BP a tu taki oto widoczek :D Na Polskich drogach to wyjątkowość.
Lamborghini w Zabrzu © Jedris


Zaraz po wyczyszczeniu i wymianie łaty na tylnej oponie. Trzyma się świetnie i oby wytrzymała jak najdłużej :)
Komplet świeżo po przeglądzie © Jedris


A tu ofiara całego zdarzenia i winowajca mojej przerwy.
Shimano Deore XT © Jedris


I oczywiście mój profesjonalny Pit-stop. Regulacja przerzutki. Wszystko działa wreszcie jak na początku :)
Jacobs i regulacja przerzutki © Jedris

Wycieczka geodezyjna

Wtorek, 8 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 25-50 km, Wypad
Typowa - wybraliśmy się czteroosobowym składem klasowym w teren PGRów. Spędziliśmy tam 2 godziny i dalej pojechaliśmy do Świętoszowic. Wycieczka raczej rekreacyjna, jednak z Maciejowa wyjechaliśmy głodni, 5-10km później Daniel odpadł i zawrócił do domu. Nasza trójka na miejscu ("bar rozdroże") zawitała wyczerpana i głodna. Powrót przez to, nie był już taki spokojny. Dawid na myśl o obiedzie dostał kopa i uciekł nam do samej Szałszy. Droga minęła szybko. W mieście jeszcze z Adamem szukaliśmy księgarni "matras" i do domu.

Ekipa i cała wyprawa pozytywna, jednak moje pesymistyczne podejście do życia nie pozwoliło mi na chwilę luzu. Kolejna rzecz nie wytrzymała w moim rowerze. Tym razem ofiarą padła tylna przerzutka. Wygiął się koszyk, co zauważyłem po pracy biegów na kasecie. Istna porażka. Chyba nie da się bardziej zapeszyć ale to wyjątkowo pechowa sztuka. Gdybym miał zrobić bilans mojego LTDka wyglądałoby to tak:
Rower ma 45 dni.
Przejechane km: 1400, w terenie 140km
- rozdarta tylna opona,
- zósemkowane tylne koło,
- skrzywiona kierownica,
- skrzywiona tylna przerzutka,
- zjechany gwint torksu tarczy,
- awaria pokrętła lockaut.
Aż mi się przykro robi jak o tym myślę. GT był starym, ciężkim, ze słabym osprzętem modelem i nie przewidywał takich atrakcji. Teraz Cube stoi rozebrany na gołej ramie, opiera kaloryfer i nie ma komu poskładać tej kupy złomu. Na razie wymieniłem starą łatę w oponie. Delikatnie się przetarła, jednak wytrzymała 1000km i nie nawaliła. Wyczyściłem dokładnie koła i tarczę. Pozostało dogiąć przerzutkę, wyczyścić napęd i całą resztę podzespołów.

Prakty/Snooker

Poniedziałek, 7 czerwca 2010 · Komentarze(0)
Kategoria 0-25 km, Użytkowo
Ostatni dojazd na praktyki w tym roku. Łącznie dojeżdżając do szkoły przejechałem 140km. Po zakończeniu zajęć finałowa rozgrywka w snookera. Koniec I-szej sesji i prowadzenie Adama 1(5)2. Pogoda dopisuje, samopoczucie w normie, więc pojawił się plan na jutrzejszy rowerowy wypad...