Walka o utrzymanie oponki trwała 2 dni, ok. 6h. Podkleiłem część wewnątrzną większym kawałkiem starej dętki, włożyłem nową detkę, napompowałem 4 atmosfery i ruszyłem po osiedlu sprawdzić jej wytrzymałość. Oponka wytrzymała na razie 5km na szosie i nadal daje radę. Zobaczymy jutro na większym dystansie
...i nie dojechałem. Nowy rower, świeże oponki, mały przebieg, a już dopadła mnie guma. Rozumiem, zdarza się ale jak tylko spojrzałem na oponkę szczęka mi opadła. Akurat na widoku ukazała się piękna dziura w oponie. Rozerwałem nową Schwalbe Racing Ralph, z tego co wyczytałem w internecie to rozdarcie takiej nowej sztuki jest jak trafienie szóstki w totka. W każdym razie jestem zawiedziony bo pozbyłem się wszystkich funduszy i nie byłem przygotowana na takie historie, dodatkowo w rowerowym poradzili mi tylko żebym oponę wyrzucił a wulkanizatorzy że oponki nie da się uratować :( Znowu nie mam na czym jeździć ?
Powoli przyzwyczajam się do roweru jednak jeszcze sporo kilometrów doświadczenia przede mną. Na początek genialna pogoda, aż miło jeździ się w terenie. Pojechałem przez Maciejów jednak nadrobiłem kawałek przez budowę drogi która w przyszłości podzieli las na dwie części :| Prosto do Szałszy nową drogą. Piękny odcinek, avg na 3km równe 36km/h na laciach 2.25 więc doskonałe miejsce do szybkiej jazdy.
Ale wstyd! Pierwsza gleba zaliczona. Totalna amatorszczyzna, wyszedłem na jakiegoś kozaka który szpanuje swoim nowym rowerem. Usprawiedliwiam się tylko tym że prowokuje mnie do dynamicznej jazdy a ja wciąż mam nawyki i przyzwyczajenia ze starszego GT. Tak było dziś.
Środek ciężkości roweru poszedł zdecydowanie na przód i przy hamowaniu z dużej prędkości uniosło mi tylne koło w górę. Wybiłem się, przeleciałem nad kierownicą i wleciałem prosto w tył samochodu. Wszystko stało się przy sporej publiczności w autobusie który stał na światłech obok co strasznie mnie dobiło. Ciesze się tylko że przy zakupie zabrakło mi kasy na spd, bo prawdopodobnie straciłbym dziś jedynki. Rower i ja wyszliśmy cało, dziadek z wozu też był w porządku, w końu rower nie musnął nawet samochodu, ale wciąż jestem przyzwyczajony do reakcji GT i nadal mam te schematy w głowie.
Zaliczyłem kesza wracając przez Maciejów. Nie chciałem akurat dziś tego robić ale był tak na widoku że aż się prosił :)
Z powrotem przez Słoneczną do Adama pochwalić się rowerem :) Przy okazji dopadł mnie deszczyk, przeczekałem pod jedną rynną i wróciłem przez Świerkol. Zauważyłem że oponka z tyłu jest kierunkowa i w sklepie pseudofachowcy źle ją założyli!!
Fajna miejscówka do jazdy rowerem. Pierwszy raz spotkałem się z 8 letnim chłopcem na prawdziwym enduro. Jeździ na Specialized, więc jak na jego wiek to bardzo wysoka półka jednak chwile później jak zobaczyłem co na nim wyprawiał oniemiałem. Być może trafiłem na młodego przyszłego Sam Hilla podczas treningu :D
Co do samej jazdy to wciąż ciężko jest mi się przestawić na nowy model.
Marzenia się ziściły. Syta zdążył poznać nowego brata. Pierwsze wrażenia na nowym rowerku super :) Trochę mnie jazda zmęczyła ale to za sprawą dużej zmiany... Rower pięknie się toczy. Spotkanie z Pawłem na dołku. Pierwsze wrażenia Pawła z moim Jacobsem. Założyłem stary licznik i zmierzyłem koło. Wyszło całkiem spore 2115mm Wzmianka o nocnym treningu w przyszły weekend i pozytywna reakcja. Maj zaczynamy od setki :) !!
Kilka sekund po tym jak wyjechałem miałem szczęście być świadkiem wypadku z udziałem trzech samochodów. To jedyne zdjęcie jakie udało mi się zrobić. Atmosfera była dość napięta. Ofiara (zdjęcie) wyskoczyła z samochodu i rzuciła się na winowajcę. Wyglądało to mniej więcej tak, że po zderzeniu z czarnego clio wybiegł jakiś napakowany koks, metr w łapie i biegnie na młodego (ok 22l.), ten znowu schował się w samochodzie tatusia. Zniszczony passat 2010r. to boli... Ale takiej agresji na żywo jeszcze nie widziałem. Myślałem, że zabije go na miejscu jednak bardzo szybko przyjechała policja i karetki. Nikt nie przejął się tym czy komuś się coś stało, była tylko złość z powodu uszkodzonego samochodu.
Gruntowny przegląd roweru i ograniczone możliwości jazdy kończą moją przygodę z GT. Zespołowa praca pozwoliła nam skończyć czyszczenie w 5h. 5.500 tysiąca kilometrów to dystans jakim zamknę rozdział przejechany na tym rowerze. Syta od teraz prezentuje się identycznie jak w dzień przed Mazovią 24h, perełka :)
Amator bigosu. Gość, który nie potrafi jeździć prosto. Żywi się bananami i colą. Nie goli nóg i mówią do niego Jędris, zamiast JEDRIS!!
Sam o sobie ? "Jeżdżę wyczynowo bez ograniczeń, eksploracyjnie dla nowych terenów oraz z przyjemności i ciągłego sprawdzania swoich możliwości". Bonq