Z serii hardcore dumping. Złapałem gumę w terenie i na minusowej temperaturze trza było pomacać trochę śniegu. Palce odmroziłem do tego stopnia, że przy zakładaniu koła zrezygnowałem. Schowałem rower w krzaki i zacząłem biegać, żeby te zakrzepy zaczęły krążyć! Koło założyłem tyle że z powrotem na gumie, bo kiedy wyjąłem pudełko z łatkami okazało się, że pomyliłem je w domu i wziąłem stare, puste :(! Myślałem że się popłacze. *$#@%!! do domu +10km, ręce szczypią, palce u nóg drętwieją. Nic mi nie zostało, pozbierałem złom i dobiegłem na waryniol! To był trening na wytrzymałość psychiczną.
Rozleniwiłem się. Nie chce mi się uzupełniać wpisów. Krótko.. Dzisiaj załatwianie umówionych badań. Pobudka o 6 rano, za 15 siódma wyjście z domu i droga na 840 w stronę Katowic. Co do samych badań: przyjemne, konkretne i drogie. Spociłem się jak świnia, a w trakcie kręcenia kłuli mnie w palec. Max obciążenie jakie zniosłem to 280W przy tętnie 195. Po skończeniu chciałem się wypiąć a tu jajka. Śrubka z bloku wypadła i blok obracał się z pedałem. Trzeba było wykręcić sprężynę w bloku żebym mógł odzyskać swój bucik. Dali radę! Szacun. W drodze do domu zachaczyłem o rowerowy (("Dworcowa")) nabyć śrubkę, a jakże. I co? To samo! "Nie ma i na 80% nigdzie nie dostaniesz." Na 80% nie odwiedzę już tego sklepu (Cube jak tyś się tam uchował ?) 2 min drogi stąd jest drugi rowerowy.. co mi zależy ? Sprawdziłem, dostałem i to za darmo. I na tym zakończę.
Szczęśliwy jak dziewczynka z lizakiem podskakiwałem na przystanek i..wróciłem nareszcie do domu. Później zwykłe stukanie kilometrów. Nuda, słaba pogoda i kręcenie z musu. Chociaż jechało się dobrze, nie wykręciłem założenia.
Jeszcze tylko chwila. Nie pękaj! Support na wymarciu, ale najpierw muszę zaopatrzyć się w nowy pulsometr. Jednak powiedzieć "tu" kilka słów i znaleźć zrozumienie to zejebiście nieosiągalna miłość.
Dobrze jest ;) - Treningowo, zimno - Nieruchomości Hallera - Jakieś stare playlisty Wystarczająco dużo żeby przyjemnie się kręciło.
Solo tu i tam, uzupełnić plan. Korba ma coraz większy luz. Support gra w pinballa. Tylne koło dostało wczoraj nową dętkę. Teraz stoi na gumie... Jutro planuje delikatne odświeżenie. Dalej twierdze, że wymiana napędu na zimę to idiotyzm ale wszystko działa w tym kierunku.
Mission failed. Założenie było takie, że jadę do Rudzińca oddać pożyczoną kamizelkę. W Gliwicach pomyliłem drogę i zamiast na Rudziniec, kierowałem się na Olesno. Nadrobiłem 20km jak dotarło do mnie, że to nie tędy. Musiałem zawrócić, za niecałą godzinę zachód, więc nie ma się co pchać. Wróciłem do domu. Październikowej setki nie będzie.
Do Chorzowa z Pawłem. Podniecaliśmy się górkami, trawą, księżycem i chmurkami. A potem zaczęliśmy wjeżdżać po schodach, aż do mojej wywrotki, zaraz po której pojawił się jakiś kolega na rowerze. Czarny rycerz w zbroi dh fox (nie, to było tylko jedno z jego marzeń). Nie poznałem jego imienia, nie umówiliśmy się na kolejne spotkanie, nie poprosiłem o jego numer telefonu i nawet się nie całowaliśmy. Poznałem za to jego marzenia/kolejne cele (zauważyłem że mamy podobne), potem było zwyczajnie, normalnie, nieprzemijająco, czarująco. Romantyczne trzy kółeczka wokoło stawu w jakimś nowym, magicznym, nieznajomym miejscu i tematy egzystencjalne.
Przepis na udaną randkę, to czysty spontan. Szkoda tylko, że tak mało jest zmotoryzowanych kobiet. Gdzie ja sobie żonę znajdę jak nie na rowerze ?
Nie nadążam za tempem życia (swojego) ale chyba wolę kiedy dzieje się więcej, niż mniej. Dzisiaj nie było tragicznych wydarzeń, tylko wiatr w oczy cały dzień. Cały przebieg jest mało istotny, podsumowanie mnie zniszczyło. Wracam do domu i zastaje [...]bałagan. Zabrali mi moje jedyne miejsce pracy. Mój chaos, moje memento, moją dechę!! Wybebeszyli wszystko na podłogę, łóżko, wszędzie! Chwilę temu zacząłem sprzątać pokój. Dochodzi pierwsza. Za godzinę dojdę chyba do łóżka. A teraz przerwa "na panelu" i czas na uzupełnienie zaległych wpisów. Czerwonym szlakiem, czyli Gliwickie ścieżki rowerowe, kropka Wyryniol - teoria wygnania
Radykalna zmiana planów. Na razie nie zdradzam żadnych szczegółów. Nic nie chcę przyspieszać, ale odnotuje ten dzień jako przełomowy. Jedną decyzją można obrócić styl życia. Oczywiście pozytywnie. Dzisiaj do praktikera, na Waryniol, Koper i Rude w duecie.
"Zawsze trzeba wiedzieć kiedy kończy się jakieś etap w naszym życiu. Jeżeli uparcie chcemy w nim tkwić dłużej niż to konieczne, tracimy radość i szansę poznania tego co przed nami"
Amator bigosu. Gość, który nie potrafi jeździć prosto. Żywi się bananami i colą. Nie goli nóg i mówią do niego Jędris, zamiast JEDRIS!!
Sam o sobie ? "Jeżdżę wyczynowo bez ograniczeń, eksploracyjnie dla nowych terenów oraz z przyjemności i ciągłego sprawdzania swoich możliwości". Bonq